Dartom Bogoria okazała się najlepszym zespołem sezonu zasadniczego, ale w finale w ekipie z Grodziska Mazowieckiego zabrakło Yoshidy. Zamiast Japończyka, który wcześniej wygrał wszystkie osiem spotkań, wystąpił Czech Pavel Sirucek. - Kaii nie mógł pojawić się w Polsce ze względu na swój mecz w Japonii. Teraz możemy powiedzieć, że dobrze się stało, ale przy jego absencji nie byliśmy faworytem finałowego spotkania. Nikt z nas jednak nie analizował i nie użalał się z powodu nieobecności Yoshidy. Zmierzyliśmy się z sytuacją, jaka się wytworzyła, mobilizowaliśmy się oraz szukaliśmy właściwego rozwiązania. I jak widać znaleźliśmy je - powiedział Redzimski. Mecz w dużej mierze ustawiła pierwsza konfrontacja, w której Panagiotis Gionis sensacyjnie zwyciężył niepokonanego w lidze Shang Kuna, który wcześniej miał na koncie 17 zwycięstw. W czwartym secie Chińczyk prowadził 10:7, ale nie wykorzystał trzech piłek meczowych. Grek zdobył pięć punktów z rzędu, a w decydującej piątej partii triumfował 11:8. - Kun stanowi zaplecze pierwszej reprezentacji Chin i trudno sobie wyobrazić lepszego gracza. Na świecie jest garstka zawodników o wyższych umiejętnościach. Najważniejsze, że Panagiotis nie opuścił rąk i nie zrezygnował z walki, tylko dał z siebie wszystko, a przy takim podejściu jesteśmy w stanie poradzić sobie z każdym problemem. Zresztą w trakcie swojego pierwszego sezonu Gionis, kiedy przegrał kilka spotkań, powiedział mi, żebym się nie martwił, bo on uwielbia grać w play off. I to się potwierdziło - dodał szkoleniowiec Bogorii. W drugim meczu Marek Badowski bez większych problemów pokonał reprezentującego Słowację Wang Yanga 3:0, natomiast w następnym Sirucek zwyciężył 3:1 swojego rodaka oraz grającego trenera Dekorglassu Jiriego Vrablika. - Młody Badowski, który po raz pierwszy grał o złoto, pokonał Yanga, mającego wieloletnie doświadczenie w finałach oraz europejskich pucharach. Z kolei przy prowadzeniu 2:0 w setach Pavel stanął, bo świadomość, że mistrzowski tytuł jest na wyciągnięcie ręki sparaliżowała go. Ta niemoc nie trwała jednak długo, bo za chwilę "wrócił" - przyznał Redzimski. Tenisiści Dartom Bogorii mogli liczyć w Gdańsku na wsparcie licznych i żywiołowo reagujących kibiców. - Trenujemy i gramy głównie dla naszych fanów, którzy nas mobilizują. Nie jest dziełem przypadku, że wygraliśmy wszystkie ligowe mecze we własnej hali, a to pierwsze takie osiągnięcie od kiedy jestem trenerem tej drużyny, czyli od 11 lat. Ten sukces jest też zasługą zmarłego w zeszłym roku profesora Wojciecha Pasternaka, z którym przyjaźniłem się przez wiele lat. W przygotowaniach do spotkania z Dekorglasem kierowaliśmy się jego zasadą, aby zaangażować cały talent, wszystkie siły, energię i zasoby wewnętrzne w walkę i w rozwiązywanie problemów przy stole - podkreślił. 45-letni szkoleniowiec zapowiedział, że po zdobyciu siódmego w historii klubu złotego medalu żaden zawodnik nie opuści mistrzowskiego zespołu. - Jeśli chodzi o europejskie puchary, to nie przewidujemy wzmocnień, natomiast w przypadku superligi sprawa jest otwarta - podsumował. Marcin Domański