Unia, niedługo po rozpoczęciu rosyjskiej agresji, wykluczyła z rozgrywek kluby z Orenburga i Jekaterynburga, które spotkały się ze sobą w półfinale turnieju. Najwięcej zyskała na tym niemiecka Borussia Dusseldorf, która wygrała drugi półfinał i bez gry finałowej otrzymała tytuł mistrzowski. Teraz jednak tę decyzję cofnęła Izba Odwoławcza, która zdecydowała się przywrócić do gry rosyjskie kluby i nakazała Unii ponowne rozegranie decydujących meczów Ligi Mistrzów. Tenis stołowy. Rosyjskie kluby wracają do gry W tej samej decyzji jednak Izba Odwoławcza odrzuciła także apel dotyczący zniesienia zakazu występów dla rosyjskich i białoruskich zawodników, a także używania symboli obu krajów. Mimo tego w Rosji przyjęto tę informację z dużą radością i nadzieją, że będzie to precedens, który pociągnie za sobą podobne decyzje w innych dyscyplinach. Wcześniej Sąd Arbitrażowy Międzynarodowej Federacji Saneczkarskiej zdecydował się odwiesić rosyjskich zawodników, trenerów i działaczy. - Wielu przedstawicieli sportu wypowiadało się już o niedopuszczalnej dyskryminacji ze względu na narodowość. Sport powinien być obszarem wolnym od polityki. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zagraniczni sportowcy w wielu dyscyplinach wezmą z tego przykład i wesprą naszych sportowców. Nie można sobie wyobrazić rozwoju sportów światowych bez Rosji - powiedział w rozmowie z gazetą "Sport Express" Dmitrij Swiszczow, przewodniczący Komsiji ds. Fizyki, Kultury i Sportu Dumy Państwowej.