"Tuż przed zamknięciem okienka transferowego zgłosił się do nas menedżer He Zhi Wena. W kilka godzin wymieniliśmy mnóstwo maili, rozmawialiśmy telefonicznie i na szczęście ekspresowe negocjacje zakończyły się powodzeniem. Podpisaliśmy roczny kontrakt z legendarnym pingpongistą, który będzie występował w superlidze i Lidze Mistrzów" - powiedział Szumacher. Oprócz He Zhi Wena, nowym zawodnikiem w ekipie mistrza kraju jest reprezentant Hongkongu Jiang Tianyi. Trener Tomasz Redzimski będzie miał do dyspozycji też Daniela Góraka, Roberta Florasa, Pawła Fertikowskiego i Marcina Sankowskiego. "To silny skład, porównywalny do ubiegło sezonu z Wang Zeng Yi i Oh Sane Eunem. Teraz mamy jednak większe zabezpieczenie ze względu na obecność He Zhi Wena, który będzie przylatywał z Hiszpanii na dwu- i trzytygodniowe sesje treningowe. Z kolei Jianga pozyskaliśmy głównie z myślą o LM, ale będzie występował również w krajowych rozgrywkach. Szansę otrzyma również utalentowany Sankowski" - przyznał szef Bogorii. Pozytywnie zaskoczony transferem He Zhi Wena do mistrza Polski był Stefan Dryszel, nowy dyrektor sportowy PZTS, a w przeszłości selekcjoner kadry. "To znakomite posunięcie prezesa Szumachera. Ktoś powie, że He Zhi Wen jest w wieku emerytalnym jak na sportowca, tymczasem to wciąż zawodnik wielkiej klasy. Świadczy o tym już fakt zakwalifikowania się po raz trzeci do igrzysk. Jest barwną postacią, a ze względu na swój styl gry i bogate doświadczenie będzie pingpongistą, jakiego brakowało w polskiej superlidze. Z pewnością to ogromne wzmocnienie Bogorii, która znów jest faworytem naszej ligi. W ostatnim finale męczyła się z ZKS Drzonków, teraz powinno być łatwiej" - powiedział Dryszel. He Zhi Wen był kilka razy w Polsce, m.in. przy okazji spotkań drużyny CTM Cajagranada, w której występował, przeciwko Bogorii w LM. Przez wiele lat w międzynarodowych imprezach kompletnie nie radzili sobie z nim reprezentanci Polski. Hiszpan zaskakiwał ich m.in. znakomitym serwisem. "Człowiek pracuje, biega z kąta w kąt, a on nawet się nie męczy. Ze swoim stylem gry może spokojnie występować przy stole jeszcze pięć lat. Ma tylko jedną okładzinę, z drugiej strony jest drewno" - mówił Jakub Kosowski w trakcie mistrzostw Europy 2011 w Gdańsku. Hegemonię drużynowego mistrza świata z 1985 roku (jeszcze w ekipie Chin) przełamali dopiero późną jesienią ub. roku Górak i Bartosz Such, którzy pokonali He Zhi Wena w meczu Ligi Narodów. Teraz będą mieli okazję spotykać się częściej - Górak (Bogoria) na co dzień na treningach, a Such (Olimpia-Unia Grudziądz) podczas potyczek w superlidze.