Występujące tu drużyny w historii bezpośrednich pojedynków spotkały się ze sobą dziewięć razy. Jedenastka Mjällby wygrała aż sześć razy, zremisowała raz, a przegrała tylko dwa. Piłkarze obu drużyn potrzebowali dużo czasu, by się rozruszać. Senna atmosfera panowała przez większą część pierwszej połowy. Nikt nie mógł się spodziewać, że prawdziwe emocje jeszcze nadejdą. Dopiero w drugim kwadransie coś zaczęło się dziać na boisku. W 25. minucie kartkę dostał Edvin Kurtulus, zawodnik gości. Na tym zakończyła się pierwsza połowa spotkania. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. Kibice Halmstads BK nie mogli już doczekać się wprowadzenia Ernsta Bomana. W bieżącym sezonie ten napastnik wchodził już jako rezerwowy osiem razy i ma na koncie dwa strzelone gole. Murawę musiał opuścić Marcus Antonsson. W 73. minucie Noah Persson został zmieniony przez Taylora Silverholta. W tej samej minucie trener Mjällby postanowił skorzystać ze swojego jokera i na plac gry wszedł Mamudo Moro, a murawę opuścił Amin Sarr. Jedyną kartkę w drugiej połowie arbiter pokazał Andreasowi Blomqvistowi z Mjällby. Była to 88. minuta spotkania. Remis od samego początku „wisiał w powietrzu”. Obie drużyny utrzymywały się przy piłce praktycznie tyle samo czasu. Mecz był bardzo wyrównany, od pierwszej do ostatniej minuty. Z przebiegu meczu nie wynikało, że jedna z drużyn będzie potrafiła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Posiadanie piłki rozłożyło się równomiernie na obie drużyny. To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. Piłkarze obu drużyn otrzymali po jednej żółtej kartce. Drużyna Mjällby w drugiej połowie dokonała pięciu zmian. Natomiast zespół gości w drugiej połowie wymienił dwóch graczy. Już w najbliższą niedzielę jedenastka Mjällby będzie miała szansę na kolejne punkty grając u siebie. Jej przeciwnikiem będzie Elfsborg Boras. Natomiast w poniedziałek IK Sirius Fotboll zagra z jedenastką Halmstads BK na jej terenie.