Niedawno oficjalnie poinformowano, że jedna z czołowych szachistek świata, rosyjska arcymistrzyni Alina Kaszlinska, będzie startowała już nie w barwach Rosji, a Polski. Sprawy formalne zostały dopełnione i Międzynarodowa Federacja Szachowa wyraziła na to zgodę. Kaszlinska z Polską związana jest prywatnie. Jej mąż to polski arcymistrz. Jest bardzo dumny, że od teraz żona będzie występowała pod biało-czerwoną flagą. "Bardzo się cieszymy, że w Polsce spotkała się z takim entuzjazmem, doceniamy niesamowicie" - przekazał na Twitterze Radek Wojtaszek. Wcześniej głos zabrał szef wyszkolenia PZSzach Michał Bartel, który jasno zakomunikował, że decyzja Aliny związana jest z wojną wywołaną przez Rosję. "Agresja Rosji na Ukrainę sprawiła, że Kaszlinska nie chce już być reprezentantką tego kraju. Przyjęliśmy jej wniosek z radością, bo to zawodniczka światowej klasy, mieszkająca od kilku lat w Polsce, nie mająca żadnych problemów z porozumiewaniem się w naszym języku i bardzo sympatyczna" - powiedział w rozmowie z PAP. Zmiana barw Kaszlinskiej nie przeszła bez echa w Rosji. Sprawa rozgrzewa Rosjan, bowiem właśnie okazało się, że na taki sam krok zdecydowała się inna rosyjska szachistka z tytułem FIDE International Master, mistrzyni Europy do lat 14 i mistrzyni świata do lat 20, Aleksandra Maltsevskaya. Na stronie internetowej FIDE przy jej nazwisku zmieniono flagę z rosyjskiej na polską. Brytyjski rząd zgadza się na przejęcie Chelsea. Boehly zastąpi Abramowicza Kaszlinska i Maltsevskaya będą reprezentować Polskę. Burza w Rosji Rosjanie w swoim stylu przymykają oczy na prawdę. Mimo jasnej deklaracji Michała Bartla oraz samej szachistki (po rozpoczęciu wojny w Ukrainie oświadczyła w mediach społecznościowych: "Wstyd mi za kraj agresora, w którym się urodziłam. Ból i bezsilność. Po prostu zatrzymajcie wojnę") przekonują, że decyzja Aliny Kaszlinskiej nie ma nic wspólnego z polityką. "W pewnym stopniu jej decyzję można zrozumieć, bo od wielu lat mieszka w Polsce z mężem. Najwyraźniej postanowiła to zalegalizować" - ocenia Siergiej Kariakin cytowany przez "Sport Express". W takim samym tonie wypowiada się były szachista, Anatolij Karpow. "Przecież Kaszlinska ma męża Polaka. Nie ma się co jej czepiać. To jej wybór" - mówi. Głos zabrał również deputowany Dumy Państwowej, Dmitrij Swiszczow. "Myślę, że nie ma tu potrzeby upolitycznienia tej sprawy. W wielu krajach, które nie mają nic wspólnego z Rosją czy Ukrainą, transfery sportowców z powodów rodzinnych, osobistych są powszechną praktyką. Poza tym jej mąż jest Polakiem. Tutaj wszystko jest całkiem logiczne. Więc nie czyńmy z tego sensacyjnych zabiegów politycznych" - zaklina rzeczywistość w VseProSport. Dużo trudniej Rosjanom jest wyjaśnić odejście 19-letniej Aleksandry. W jej przypadku nie mogą już wymówić się rodzinnymi koneksjami. Bardzo przeżywają utratę i jej i Aliny. "Szkoda, że nasz kraj traci takie talenty" - piszą rosyjscy dziennikarze. Mimo że Kariakin, Karpow i Swiszczow starają się mydlić oczy, w tamtejszych mediach dostrzeżono pewną rzecz, która wprowadziła okazję do refleksji. Wszak szachiści mogą rywalizować jako zawodnicy neutralni. Zatem zmiana flagi z rosyjskiej na polską albo jakąkolwiek inną wcale nie jest koniecznością. Za to może być symbolem niezgody na to, co Rosja wyprawia w Ukrainie. "To dopiero początek masowej migracji rosyjskich sportowców", "Będzie zabawnie, gdy jakaś Szczerbakowa zrobi to samo. Nasz sport po prostu upadnie" - komentują rosyjscy internauci. Odezwa braci Kliczków do świata. Ostrzegają Putina, padają słowa po polsku