Podczas mistrzowskiej gali w Leeds Marsden osunął się na matę i nie dawał oznak życia. Trafił do szpitala w stanie krytycznym i lekarzom nie udało się go uratować. Po dwóch dniach zmarł. Naoczni świadkowie, na których powołuje się brytyjska prasa, twierdzą, że Marsden nie stracił przytomności w wyniku ciosu rywala, a sędzia przerwał pojedynek najwcześniej, gdy tylko mógł. Miejscowa policja wydała oświadczenie, że tragiczny incydent nie nosi znamion przestępstwa. Policjanci czekają na raport z sekcji zwłok. Tymczasem okazało się, że zawody nie rozgrywane były pod egidą Brytyjskiej Rady Kickboxingu, bo ta nie dopuszcza do walk zawodników poniżej szesnastego roku życia, w których przeciwnicy mogą zadawać ciosy w głowę. Szef angielskiej organizacji, która jest częścią Światowej Federacji Kickboxingu Jon Green zapewnił, że zawody były dobrze przygotowane, ale pojawiły się komplikacje z dodatkową pomocą medyczną. "Jest wiele pytań, na które trzeba odpowiedzieć" - napisał na Facebooku. Mimo młodego wieku, Scott Marsden miał już na koncie spore sukcesy - w 2015 roku został mistrzem świata podczas zawodów w Hiszpanii. Dyrektor szkoły w Sheffield, w której uczył się Scott Marsden, Dale Barrowclough powiedział, że młodzież bardzo przeżyła śmierć kolegi. "Scott był bardzo lubiany przez uczniów i pracowników szkoły. Miał przed sobą wspaniałe perspektywy jako sportowiec" - słowa Barrowclougha cytuje bbc.com. MZ