Freak fighty przyciągają dawne sławy polskiego boksu jak magnes. Wprawdzie sami pięściarze mówili dawniej, że nie mają zamiaru wiązać się z kontrowersyjną odmianą sportów walki, w których większość pojedynków toczą youtuberzy i influencerzy, a na konferencjach promujących kolejne gale nie brakuje wyzwisk i przepychanek, to jednak wielu z nich ostatecznie decyduje się na stoczenie choć jednej walki. We freak fightach występowali już Andrzej Fonfara i Artur Szpilka, a teraz przyszła pora na Tomasza Adamka. Adamek ostatni raz walczył w 2018 roku i choć wydawało się, że jego kariera dobiegła końca, pięściarz regularnie mówił, że zastanawia się nad powrotem. Ostatecznie powrót faktycznie ma miejsce, choć do Fame MMA, gdzie 47-latka czekają minimum dwie walki. Co ważne, Adamek zawalczy nie w MMA, a w boksie, choć koronną specjalnością freakowych federacji są mieszane sztuki walki. Oficjalnie: Tomasz Adamek zawalczy w Fame MMA Najman chce walczyć z Adamkiem Na wieść o tym, że były mistrz świata wchodzi do freak fightów, zareagował już Marcin Najman. Samozwańczy cesarz tej odmiany walk od dawna nie kryje, że chciałby się z nim zmierzyć - Najman powtarza, że w MMA błyskawicznie poradziłby sobie z Adamkiem. W przygotowanym nagraniu "El Testosteron" przywitał nowego rywala w świecie swoich walk. Ci, którzy spodziewają się, że panowie spotkają się w ringu, mogą się jednak rozczarować. W świecie freak fightów podobnych deklaracji bywało jednak sporo, a później walki dochodziły do skutku. Sam Najman wielokrotnie wywoływał "do tablicy" Fonfarę i w końcu rzeczywiście stoczyli oni walkę. Dla Najmana nie skończyła się jednak dobrze - przegrał w 16 sekund. Najman oburzony. Mocne słowa o usunięciu Polaka z księgi rekordów Guinnessa