"Wszędzie widać przygotowania do igrzysk. Place budowy w wielu miejscach, ale także rozmaite plakaty, reklamy, billboardy. W każdym zakątku miasta można natrafić na napis +Tokyo 2020+" - powiedział PAP Wawrzyczek. Trzy lata temu podczas tokijskiego zgrupowania zupełnie przypadkowo, podczas jazdy metrem, poznał Japonkę. Dziś są parę i mają kilkumiesięcznego syna o imieniu Louis. "Przywykłem do życia w Azji, choć pewne zachowania mieszkańców zwyczajnie mi się nie podobają, a przykładem jest stosunek mężczyzn do kobiet. Rzadko kiedy mężczyzna ustępuje miejsca w pociągu kobiecie, nie przepuszczają ich również w drzwiach. Natomiast ogólnie mówiąc, Japończycy wydają się być bardziej cierpliwi od Polaków, chociaż nie widać tego w rannych godzinach, kiedy wszyscy wpychają się na siłę do do wypełnionego po brzegi pociągu. Nie chce im się poczekać dwóch-trzech minut. Czasem jeżdżę także samochodem po metropolii. Denerwujące jest to, że taksówki zatrzymują się na środku drogi, żeby zabrać lub wysadzić pasażera" - opisał Polak, który porozumiewa się po angielsku, ale radzi sobie też z językiem japońskim. Wawrzyczek zdążył dobrze poznać również miejscową kuchnię, lubi bardzo zwłaszcza jej różnorodność. "Do ulubionych potraw należy sushi, jednak moim numerem jeden jest +yakiniku+, czyli mięso z grilla. Spożywam je rzadziej niż sushi, ponieważ w moim przypadku musi to być japońska wołowina, która jest bardzo droga. Sam potrafię ugotować raczej proste japońskie dania, nie umiem zaś zrobić sushi. Polskie dania u mnie w domu są rzadkością" - przyznał. Wolny czas Japończycy spędzają np. spacerując po parkach i korzystając z licznych restauracji. "Nie mamy takiego jednego miejsca, do którego jeździmy w każdą niedzielę. Podoba mi się, że ludzie wychodzą do restauracji głównie po to, by spotkać się i porozmawiać z przyjaciółmi, nie tylko, aby się najeść. Teraz jest dosyć chłodno, ale latem bywa bardzo gorąco, dodatkowo duża wilgotność powietrza sprawia, iż nie jest zbyt przyjemnie" - opisał aurę. Aby uniknąć upałów, niektóre konkurencje na igrzyskach będą rozpoczynały się wcześnie rano. 23-letni reprezentant Polski podczas pobytu w Japonii ćwiczy na jednym z tokijskich uniwersytetów, ale też często przyjeżdża do ojczyzny, gdzie szkoli się pod okiem trenerów klubowych oraz bierze udział w akcjach szkoleniowych PZJudo. "Wszystko wskazuje, że w 2019 roku więcej czasu będę spędzał w kraju ze względu na treningi i zgrupowania w klubie oraz kadrze, a także starty w zawodach. Mam dużo do poprawienia, a okres kwalifikacji do igrzysk w pełni i muszę zdobywać regularnie punkty" - dodał Wawrzyczek, który w Tokio ma kontakt z innym polskim judoką Antonim Maciołowskim, brązowym medalistę MP 2008. "Antek organizuje w japońskiej stolicy bardzo ciekawe obozy treningowe dla dzieci i młodzieży z Polski" - wspomniał. Wawrzyczek ćwiczy m.in. w Nitaidai, gdzie formę szlifuje m.in. mistrz świata w jego kategorii wagowej Hifumi Abe. "Nie zdążyłem go zbyt dobrze poznać. Poza treningiem spotkaliśmy się tylko raz w restauracji i była bardzo fajna atmosfera" - przyznał. Polak jest zadowolony z liczby sparingpartnerów na japońskich zajęciach, ale też docenia szkoleniowców pracujących w ojczyźnie. "W Polsce będę miał lepsze warunki, i jeśli chodzi o poprawę błędów, które popełniam w trakcie pojedynków, i sprawy taktyczne. Na obozach jest sztab ludzi, zaś w Tokio mam jednego trenera Yuki Kubota, który opiekuje się grupą zawodników" - podkreślił. W finale tegorocznych MP w Warszawie Wawrzyczek wygrał z Łukaszem Golusem (GKS Czarni Bytom). Z kolei w 2015 roku zdobył srebrny medal. W tym samym sezonie sięgnął po brązowy medal mistrzostw Europy juniorów.