Andrzej Supron funkcję prezesa Polskiego Związku Zapasów piastuje od 2017 roku. Dynamika tamtych wydarzeń zaczęła się od śmierci Grzegorza Pieronkiewicza, którego nagłe odejście spowodowało wakat na czele tego związku sportowego. Do czasu zaplanowanego na 5 listopada 2016 roku Walnego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego zarząd powierzył tę funkcję Grzegorzowi Brudzińskiemu, który następnie głosami delegatów formalnie objął kadencję. Andrzej Supron nie tracił nadziei na trzecią kadencję Brudziński w pokonanym polu pozostawił Andrzeja Suprona, wygrywając z nim stosunkiem głosów 57:39. Tyle tylko, że już w maju 2017 roku mieliśmy tąpnięcie w PZZ, w wyniku którego były zawodnik oraz międzynarodowy arbiter bardzo szybko został odwołany. PAP informowała wtedy, że "delegaci zarzucili Brudzińskiemu przede wszystkim niekompetencję w nadzorze nad pracą centrali oraz nadmierne generowanie kosztów własnych związku. W tych okolicznościach trzy wcześniejsze porażki powetował sobie Andrzej Supron i objął schedę, rozpoczynając pierwszą, niepełną kadencję. Po czterech latach, w czerwcu 2021 roku, były legendarny polski zapaśnik, jeden z najlepszych w historii, przedłużył swoją prezesurę. Pokonał wówczas jedynego kontrkandydata, dwukrotnego mistrza olimpijskiego Andrzeja Wrońskiego (stosunkiem głosów 65:30) i pozostał najważniejszym człowiekiem w dyscyplinie, która kiedyś była tak obfitująca w medale dla polskiego sportu. 72-letni wicemistrz olimpijski z Moskwy (1980 rok), mistrz świata i Europy znalazł się pod ostrzałem w trakcie igrzysk, gdy żale wyartykułował zawodnik Arkadiusz Kułynycz, starając się przedstawiać swoje racje. Stało się także jasne, że w roku olimpijskim prezes wraz z zarządem nie poddadzą się woli walnego zgromadzenia, co tak tłumaczył w rozmowie z Interią: - Przychyliłem do tego, co chciał zarząd. W końcu ja ich rekomendowałem, dlatego stanowimy jedną drużynę. Była taka wola, więc zwróciliśmy się do walnego zgromadzenia, które przychyliło się do propozycji czterech lat. I dlatego wybory mamy w przyszłym roku - wyjaśniał. Już wtedy skonfrontowałem Andrzeja Suprona z pozyskanymi informacjami, że zamierza, choć statut na to nie pozwala, ubiegać się o trzecią z rzędu kadencję. - Jest taka możliwość, że mogę ubiegać się o jeszcze jedną, ponieważ ja nie jestem od początku. Poprzedni prezes przede mną został odwołany - przedstawił swoje stanowisko i jednoznacznie stwierdził: "oczywiście, że będę startował". Kulisy głośnej afery wokół Polaka na igrzyskach. Trener zabrał głos i sypie szczegółami Od czasu tamtej rozmowy minęło pół roku, a z urzędującym prezesem skontaktowałem się w ostatnich dniach. W swoim stanowisku nie był już tak arbitralny, ale nadal podtrzymał, że ma zamiar stanąć w szranki 21 czerwca do wyścigu o swoją reelekcję. Tego dnia odbędzie się Sprawozdawczo-Wyborcze Walne Zgromadzenie Delegatów PZZ. - Chciałbym wystartować w kolejnych wyborach, jednakże są pewne wątpliwości prawne, wynikające z ustawy o sporcie, które mogą mi to uniemożliwić. Ja co prawda będę miał wykładnię prawną, ale jeżeli ona będzie niewystarczająca, to po prostu nie będę startował - stwierdził Supron i powtórzył, że wprawdzie ma świadomość, iż po dwóch następujących po sobie kadencjach nie można ponownie kandydować, ale jego pierwsza nie była pełna. - I pytanie brzmi, czy ta niepełna jest zaliczona czy nie - dodał. Ministerstwo bezwzględne ws. Suprona. Rozstrzygająca wiadomość Wszelkie wątpliwości Suprona właściwie zostały definitywnie rozwiane, bowiem Interia zwróciła się w tej sprawie do Departamentu Prawnego Ministerstwa Sportu i Turystyki. Następnie uruchomiliśmy korespondencję z biurem komunikacji MSiT, a konkretnie z panią dyrektor i zarazem rzeczniczką prasową, Aleksandrą Chalimoniuk. Ostatecznie otrzymaliśmy następującą wiadomość: Czy prezes Supron pokornie podejdzie do tego rozstrzygnięcia? Wszystko na to wskazuje, bo nim Interia otrzymała powyższą odpowiedź, zapytałem byłą legendę zapasów czy w przypadku niekorzystnego dla siebie rozstrzygnięcia, nie będzie "wojował". - Absolutnie nie. Jeżeli prawo na to nie pozwala, to przecież nie będę kopał się z koniem. Mogę tylko wyrazić żal, ponieważ jeszcze czuję się na siłach, żeby wspierać swoje ukochane zapasy. Tak, jak to robiłem przez cały okres swojej prezesury - odparł były as w stylu klasycznym. Jednocześnie Supron przyznał, że w takim wypadku widzi osobę, która mogłaby go zastąpić, a zatem może otrzymać jego rekomendację i poparcie. Jeśli chodzi o nazwiska, taktycznie woli nie mówić o tym publicznie. Jak nieoficjalnie udało nam się ustalić, może chodzić o takie postaci, jak Ryszard Wolny i Karol Łebkowski. - Kogo poprę, nie powiem. Ale na pewno nie Wrocławskiego - roześmiał się Supron, mając na myśli swojego byłego przyjaciela, a obecnie głównego adwersarza, Romana Wrocławskiego. Artur Gac, Interia Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: artur.gac@firma.interia.pl