George Foreman - z ulicy na ring George Foreman dorastał w najbiedniejszej dzielnicy Houston, gdzie nikt przyzwoity się nie zapuszczał. Miał sześcioro rodzeństwa i niewielkie zacięcie do nauki. Jako piętnastolatek rzucił szkołę i został szefem lokalnego gangu. Nie miał zamiaru pracować, dopóki nie zobaczył kiedyś w telewizji reklamy Korpusu Pracy. Do wstąpienia w szeregi korpusu zachęcał idol Foremana, futbolista Jim Brown. Młody George zaciągnął się do korpusu, gdzie nie tylko zdobył zawód murarza i stolarza. Zaczął też słuchać Boba Dylana i czytać książki. Pod wpływem wychowawców rozpoczął treningi, które dawały upust jego wojowniczej naturze. Początkowo fascynował go futbol amerykański, z czasem jednak przekonał się do boksu. Lata spędzone na ulicy nauczyły go refleksu, odwagi i umiejętności podejmowania szybkich decyzji. Anegdoty mówiła, że młody zawodnik budował swą siłę, nosząc na plecach krowy i pchając samochody dostawcze. Swoją pierwszą walkę w amatorskim boksie stoczył w 1967 roku. Wygrał ją przed czasem przez nokaut. Rok później George Foreman pojechał na Letnie Igrzyska Olimpijskie do Meksyku. Złoto olimpijskie i boks zawodowy Rok 1968 był dla Georga Foremana przełomowy. Nikomu nieznany dwudziestolatek ze Stanów na igrzyskach olimpijskich szedł jak burza. W finale stanął do walki z litewskim bokserem Jonasem Čepulisem. Zawodnik ten był bokserem z 12-letnim doświadczeniem, miał na koncie 220 walk. Smaczku dodawał sprawie fakt, że oto naprzeciw siebie mieli stanąć przedstawiciele dwóch przeciwległych obozów zimnej wojny. Walkę wygrał George Foreman przez nokaut techniczny. Długo potem chodził dookoła boiska z amerykańską flagą. W jego wspomnieniach to był najważniejszy występ w długiej i błyskotliwej karierze. W Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Meksyku był też polski akcent. Jedyną walką, której Foreman nie skończył przed czasem, był pojedynek z polskim mistrzem wagi ciężkiej, Lucjanem Trelą. Rok później Wielki George był już bokserem zawodowym. W pierwszych dwóch latach kariery zawodowej nie tylko nie przegrał żadnej walki, ale też wszystkie skończył przed czasem. W szybkim tempie rodziła się jego legenda gwiazdy amerykańskiego boksu. Pierwsze mistrzostwo: Foreman kontra Frazier W 1972 roku George Foreman był już cenionym bokserem, a jednak nikt nie dawał mu szans, gdy rzucił wyzwanie Joemu Frazierowi. Ten ostatni był niekwestionowanym mistrzem świata wagi ciężkiej. Ich walka odbyła się rok później, w 22 stycznia, na Jamajce. Dlaczego tam? Wygrane kwoty w tym kraju nie podlegały opodatkowaniu. Walkę reklamowano jako "Sunshine Showdown". Nie było tajemnicą, że Frazier nie szanował swojego przeciwnika, uważał go za silnego prostaka bez finezji. Muhammad Ali również nie dawał mu szans. Walka pokazała, jak bardzo się mylili. Już w pierwszej rundzie Frazier trzy razy wylądował na deskach. Jednak wciąż wstawał i walczył dalej. Został pokonany w drugiej rundzie, o czym zdecydował jednak nie nokaut, a sędzia, który zakończył jednostronną walkę. Słowa komentatora "Frazier goes down" powtórzone trzykrotnie przeszły do historii. George Foreman został mistrzem wagi ciężkiej. Jednak i dla niego walka nie była łatwa. Wielki George nie pamiętał, jak pokonał rywala - był pewien, że zrobił to dopiero w czwartej rundzie. Frazier zrobił na nim wrażenie jako przeciwnik. Natomiast Muhammad Ali, który przyglądał się starciu, nie najlepiej wypowiadał się o technice nowego mistrza świata. Jego zdaniem Foreman był nieokrzesany, był na oślep i nie miał żadnej strategii. Tak czy inaczej, po tej walce Fazier już nigdy nie został mistrzem, a jego gwiazda zaczęła gasnąć. Kolejne walki Foremana i obroniony tytuł mistrza wagi ciężkiej Po zwycięstwie nad Frazierem Foreman jeszcze dwa razy obronił swój pas mistrza świata wagi ciężkiej. Najpierw zdecydował o tym pojedynek z Jose Romanem w Tokio. Na jego pokonanie Wielki George potrzebował zaledwie dwóch minut. Dużo trudniej poszła mu już obrona tytułu w walce z Kenem Nortonem, który rok wcześniej złamał szczękę Muhammadowi Alemu. Ich walka odbyła się w Wenezueli i przeszła do historii jako "Caracas Capel". Pierwsza runda była dość wyrównana. Dopiero w drugiej Foremanowi udało się osłabić przeciwnika do tego stopnia, że sędzia ogłosił nokaut techniczny. Tym samym Wielki George pokonał dwa największe nazwiska w boksie. Został mu tylko Muhammad Ali. "Rumble in the Jungle": Ali kontra Foreman Największym marzeniem Georga Foremana była walka z Muhammadem Alim. Ich starcie miało się odbyć jesienią 1974 roku w Zairze. Zainteresowanie walka promowaną jako "Rumble in the Jungle" przeszło najśmielsze oczekiwania. W połowie września podczas treningu na miejscu Foreman doznał skaleczenia powieki. Jego leczenie przesunęło termin walki na 30 września, w tym czasie nie mógł walczyć. Tymczasem Ali chodził po Zairze, naigrywał się z rywala i zdobywał sobie przychylność publiczności. Muhammad Ali nauczony wcześniejszymi występami Foremana obrał taktykę na zmęczenie przeciwnika. Uchylał się od jego ciosów, kładąc się na linach i odchylając się do tyłu tak, że George nie mógł dosięgnąć jego głowy. Ali co jakiś czas zadawał ciosy przeciwnikowi licząc na to, że go zmęczy. Udało mu się to w ósmej rundzie, kiedy Foreman padł na deski. Tym samym stracił tytuł mistrza świata. Foreman długo nie mógł pogodzić się z porażką. Oskarżał trenera Alego, że poluzował liny, potem wysunął hipotezę, że został otruty narkotykami. Dopiero po latach przyznał, że to zwyczajnie nie był jego dzień. “Rumble in the Jungle" przeszła do historii jako jedna z najciekawszych walk bokserskich. Foremanowi nigdy nie było dane zrewanżować się Alemu za porażkę. Ich wspólna karta miała jednak piękne zakończenie. Bokserzy zaprzyjaźnili się, czego ukoronowaniem było pojawienie się na gali Oscarów, na której uhonorowany został film dokumentalny o ich życiu. W drodze po odbiór nagrody George Foreman podtrzymywał chorego już poważnie na Parkinsona Alego. Wielebny George, czyli cudowne nawrócenie Po przegranej z Alim Foreman jeszcze kilka razy stawał na ringu, aż do 1977 roku. Wtedy po przegranej walce z Jimmim Youngiem, siedząc w szatni wyczerpany po dwunastu rundach walki, doznał objawienia. Postanowił zmienić całkowicie swoje życie. Odszedł na bokserską emeryturę i zaczął głosić Słowo Boże. Ku zdziwieniu wszystkich wielki George Foreman został nawet pastorem. Bliscy dziwili się jego przemianie - z zamkniętego w sobie odludka przemienił się w otwartego człowieka, skorego do pomocy innym i niestroniącego od wystąpień publicznych. Jednak boks znów się o niego upomniał. Po trosze wynikało to z tego, że wielebnemu Foremanowi zaczynało brakować pieniędzy. Ze skromnych datków swej trzódki nie był w stanie utrzymać siebie, centrum młodzieżowego, które stworzył i swojej licznej rodziny. Po drugie - marzył o tym, aby zdobyć tytuł najstarszego w historii mistrza świata wagi ciężkiej. Powoli dobiegał bowiem czterdziestki. Wielki powrót Georga Foremana po mistrzowski pas Kiedy George Foreman w 1987 roku ogłosił swój powrót do boksu, od razu mówił, że jego celem jest zarobienie pieniędzy i walka z Mikiem Tysonem. Wielki George miał wtedy 38 lat, sporą nadwagę i braki w obeznaniu z nową szkołą boksu. Mimo to wziął się za siebie - zrzucił kilogramy i zaczął walczyć z mocno słabszymi od siebie przeciwnikami. Choć niektórzy nazywali to cyrkiem, były mistrz twierdził, że potrzebował tego, aby odbudować pewność siebie. Stoczył wiele walk, które szybko wygrywał. Ta sztuka nie udała mu się jedynie z Evanderem Holyfieldem, który go pokonał. Holyfield docenił jednak w wywiadach siłę i determinację przeciwnika. Wielki George nie miał okazji spotkać się na ringu z Mikiem Tysonem. Spełniło się za to inne jego marzenie. W 1994 roku jako 45-latek stanął do walki z Michaelem Moore. Przeciwnik był od niego niemal 20 lat młodszy i był przekonany, że obroni tytuł mistrza. Wielki George stawił się na ring w tych samych czerwonych spodenkach, w których wystąpił w walce z Alim. Przeciwnik woził Foremana przez dziewięć rund. Georgowi daleko było do formy sprzed kilkunastu lat. W dziesiątej rundzie jednak wstąpił w niego nowy duch - powalił przeciwnika na deski i wygrał walkę. Tym samym George Foreman został najstarszym mistrzem świata wagi ciężkiej. Jego marzenie się spełniło. George Foreman: bokser od grilla z wielką rodziną Mimo że na ringu George Foreman zarobił miliony dolarów, interes życia zrobił w zupełnie innej dziedzinie. Największe pieniądze zarobił jako ambasador grilla do pieczenia beztłuszczowego. Urządzenie wprowadzono na rynek w 1994 roku i od tej pory producent sprzedał ponad 100 milionów sztuk "grilla Foremana". Z każdej sprzedaży wielki bokser ma oczywiście procent - nigdy nie zdradził, jaki. Wydatków mu jednak nigdy nie brakowało. Oprócz działalności kościelnej bokser dorobił się też licznej rodziny. Z pięcioma kolejnymi żonami dochował się dwanaściorga dzieci - pięciu synów i siedmiu córek. Dwójka z nich to dzieci adoptowane. Pięciu z jego synów ma na imię tak jak on - George. Część z jego dzieci stawia sport na pierwszym miejscu, jeden syn i jedna córka sprawdzili się w boksie. O życiu Georga Formana powstało kilka książek i kilka piosenek. W 2023 premierę miał film "Big George Foreman", w reżyserii Georga Tillmana Jr, traktujący o życiu mistrza. Źródła: George Foreman, Abraham Ken “George Foreman. Bóg w moim narożniku", georgeforeman.com