Polski kibic sportu, a tym bardziej sympatyk sztuk walki, do tej pory rzadko otrzymywał latem szansę na odwiedzenie sportowych obiektów. Ten trend postanowiła zmienić organizacja FEN na cel biorąc "letnią stolicę Polski". Publiczność dopisała i hala była wypełniona widzami. To zagwarantowało sukces całego przedsięwzięcia, a także niebywałe emocje, jakie wywoływały poszczególne walki. Było co oglądać nie tylko w hali, ale także na antenie stacji Fight Box, kanale tematycznym poświęconym sztukom i sportom walki. Dzięki niemu wydarzenia w Trójmieście mogli obejrzeć widzowie w wielu krajach Europy, Azji, Afryki i Ameryki. Galę otworzyły dwie walki amatorskie. Wystąpili w nich zawodnicy, którzy są debiutantami w formule półprofesjonalnej. W pierwszym, na kickboxerskich zasadach K-1, Damian Hajduk z klubu Fightman Bochnia pokonał na punkty swojego imiennika Damiana Piątka z Underground Elbląg. W drugiej walce 17-letni Sebastian Porębski, także z Fightmana Bochnia, uporał się przed czasem ze swoim rówieśnikiem, Bartoszem Szklarczukiem z Sambo Elbląg. Główne wydarzenia rozpoczęły się wraz z jedynym międzynarodowym pojedynkiem, jaki odbył się w Sopocie. Były dżudoka Emil "Róża" Różewski z Warszawy toczył niełatwy bój z Białorusinem Antonem Szimukiem przez trzy rundy, ale sędziowie nie mieli wątpliwości kogo wytypować jako zwycięzcę walki. Był nim młody fighter z Warszawy. Kolejna walka na zasadach K-1 podgrzała publikę do stanu wrzenia z uwagi na fakt występu pochodzącego z Trójmiasta Jarosława Daschke. Najlepszy polski zawodnik wagi półśredniej w kickboxingu za rywala miał dobrze znanego sobie Łukasza Gawlika z Tom Center Piotrków Trybunalski. Przy aplauzie i wsparciu własnej publiczności, zawodnik najlepszego trójmiejskiego klubu kickboxingu Champion Gdańsk, pokazał klasę panując od początku do końca walki. Podopieczny trenera Bogdana Bliźniaka zdołał w każdej z rund ustalić, kto jest lepszy a sędziowie nie mieli wątpliwości przy punktacji. Kolejna walka, tym razem na zasadach MMA, także nie rozczarowała publiczności. Dwumetrowy Tomasz Kowalkowski z Mighty Bulls Gdynia w czwartej zawodowej walce mierzył się z Robertem Maruszakiem z Corpus Gym Gdańsk. Akcje i sytuacja zmieniały się jak w kalejdoskopie, a kibice obu zawodników przeżywali huśtawkę nastrojów. Maruszak zwyciężył dzięki determinacji i posłał kończący lewy sierp, po którym zakończył pojedynek serią uderzeń w parterze. Następny pojedynek był jeszcze bardziej niesamowity, a przede wszystkim stał na bardzo wysokim poziomie technicznym. Trudno się temu dziwić, skoro 19-letni Patryk Rogóż z Fightmana Bochnia przystępował do pojedynku z ośmioma zwycięstwami na koncie. Świetny tego wieczoru Jacek Kreft z Mad Dogs Gdynia przy ogromnym wsparciu swoich fanów zatrzymał bardzo utalentowanego młodzieńca. Kreft ma 23 lata, a pokaz skuteczności w jego wykonaniu był świetny. Po niespełna dwóch i pół minucie ręka Patryka Rogóża znalazła się w pułapce, a za chwilę w geście zwycięstwa ręka Jacka Krefta powędrowała w górę. To najcenniejsze zwycięstwo Jacka w karierze i na pewno nie ostatnie. Jego talent rozwija się dynamicznie w polskim MMA. Do gry, po marcowej porażce powróciła także rutynowana była mistrzyni świata w kickboxingu Marta Chojnoska. W drugim tego wieczoru pojedynku na zasadach K-1, wypunktowała znaną sobie i zaprzyjaźnioną Monikę Porażyńską z GKS Corpus Gdańsk. Porażyńska zdołała się przebudzić pod koniec walki, a wcześniej pokazała niezwykłą odporność na całe serie ciosów. Jednak mimo wielkiego hartu ducha, przegrała bardzo techniczny pojedynek. Dla Chojnoskiej to cenne zwycięstwo i pierwsze w FEN od czasu porażki z Sylwią Juśkiewicz w marcu 2014. Dramatyczne wydarzenia były udziałem zawodników MMA wagi ciężkiej. To miało być starcie tytanów i takie było. Będący odkryciem poprzedniej edycji gali FEN we Wrocławiu Dawid Mora z Zielonej Góry w swojej drugiej walce w karierze, starł się z faworytem trójmiejskiej publiczności Michałem Wlazłem, który na koncie miał tytuły mistrza Polski Muay Thai. Pojedynek obfitował w nagłe zwroty sytuacji i pokazał hart ducha obu zawodników, a nade wszystko ich znakomite przygotowanie. Wlazło szybko zyskał przewagę, czym zaskoczył wszystkich. Dawid i Michał pokazali klasę i w pojedynku, i tuż po nim, gdy doceniali siebie nawzajem sportowymi gestami. Walkę rozstrzygnął na swoją korzyść mocno porozbijany Dawid Mora, który okupił to groźnie wyglądającą kontuzją oka. W drugim starciu po tym jak był obijany i obalany, zdołał się dźwignąć i założyć duszenie mataleo czyli duszenie zza pleców i zmusić do poddania Wlazłę, który z niedowierzaniem kręcił głową po walce. Mora może być objawieniem polskiej sceny wagi ciężkiej, która nagle została zaskoczona jego dojściem i dwoma spektakularnymi zwycięstwami. To bez wątpienia była walka wieczoru z uwagi na dramaturgię i chyba takie walki najbardziej kocha publiczność. Gdyby nie poprzedzająca starcie wieczoru walka Mora vs Wlazło, to występ Tymoteusza Świątka z Fightmana Bochnia i jego heroiczny bój z Pavlem Svobodą z Czech zdobyłby pewnie ten tytuł i dał mu podwójną rangę. Svoboda zaskoczył wszystkich włącznie ze Świątkiem zapaśniczymi obaleniami. Dodatkowo świetnie punktował ciosami bokserskimi. Czeski zawodnik dodatkowo kapitalnie bronił próby poddań i uciekał z nieprawdopodobnych pułapek, jakie serwował mu leżący na plecach Świątek. Ostatecznie w trzeciej rundzie zdołał zajść za plecy rywala i zdusić jego opór. Tymoteusz był tak wyczerpany walką, że ledwo zdołał wydusić z siebie kilka zdań na raty. Na pewno ważne jest, że odniósł cenne międzynarodowe zwycięstwo nad rywalem walczącym w wyższych wagach. Warto podkreślić jak zawsze dobrą oprawę podczas gal Fight Exclusive Night i świetną pracę składu sędziowskiego. Jak zawsze dobrze wypadli konferansjerzy: Andrzej Gliniak i Piotr Lichtarski. Ten pierwszy wyrasta jako twarz organizacji, bowiem jest w niej od początku i jest lubiany przez sympatyków sztuk walki. Gołym okiem widać, że FEN rozrasta się i w połowie sierpnia udało się przeprowadzić świetne widowisko z naprawdę dobrymi walkami. Organizacja kierowana przez Pawła Jóźwiaka i Rafała Sawickiego już zapowiedziała swój powrót do Trójmiasta. Komplet wyników: Walki otwarcia (Semi-Pro) K-1 84 kg: Damian Hajduk (Fightman Bochnia) pokonał Damiana Piątka (Underground Elbląg) przez decyzję 3-0 (30-26,30-27,30-26) MMA 73 kg: Sebastian Porębski (Fightman Bochnia) pokonał Bartosza Szklarczuka (Sambo Elbląg) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 1. rundzie (4:07 min) Główna karta MMA 77 kg: Emil Różewski (Fanga Warszawa) pokonał Antona Shimuka (Kondor Grodno) przez decyzję 3-0 (30-26,30-26,30-27) K-1 67 kg: Jarosław Daschke (Champion Gdańsk) pokonał Łukasza Gawlika (Tom Center Piotrków Trybunalski) przez decyzję 3-0 (30-26 x 3) MMA 120 kg: Robert Maruszak pokonał Tomasza Kowalkowskiego (Mighty Bulls) przez TKO (uderzenia w parterze) w 3. rundzie (1:58 min) MMA 70 kg: Jacek Kreft (Mad Dogs Gdynia) pokonał Patryka Rogóża (Fightman Bochnia) przez poddanie (dźwignia na ramię) w 1. rundzie (2:20 min) K-1 54 kg: Marta Chojnoska (Fight Club Shi-Kon Łódź) pokonała Monikę Porażyńską (GKS Corpus Gdańsk) przez decyzję 3-0 (29-26,29-27,29-27) MMA 120 kg: Dawid Mora (Mak Boxing Klub) pokonał Michała Wlazło (Forfit Gdańsk) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 2. rundzie (2:40 min) Walka wieczoru MMA 61 kg: Tymoteusz Świątek (Fightman Bochnia) pokonał Pavla Svobodę (Jayman MMA Fighting Systems) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 3. rundzie (1:56 min)