Sytuacja miała miejsce w Orenburgu. Najpierw sprawa zrobiła się głośna dzięki nagraniu, które obiegło media społecznościowe. Widać na nim, jak trener z jednego z dagestańskich klubów bije i kopie jednego z małoletnich zawodników po przegranej walce. Minister Kultury Fizycznej i Sportu Republiki Dagestanu Sażid Sażidow potwierdził, że doszło do tego zdarzenia. Udało się też szybko zlokalizować, którym okazał się Alaudin Atajew. Skandal w Rosji. To już recydywa Nagranie wywołało skandal, który został jeszcze bardziej nakręcony przez oświadczenie Sażidowa, który przyznał, że to nie pierwszy taki wybryk Atajewa. "Nie pracuje w państwowych instytucjach sportowych i nie ma odpowiedniego wykształcenia, aby prowadzić działalność trenerską, ale przenosił się z jednej siłowni na drugą. Z jednej z nich został nawet wyrzucony. Postanowił spróbować swoich sił w roli trenera, a jego uczniami były głównie dzieci jego krewnych i przyjaciół" - mówił dagestański minister. W sprawę zostały zaangażowane już organy ścigania. Sażidow zasugerował, że Atajewa należy zbadać również pod kątem zdrowia psychicznego, bowiem taki typ zachowań nie cechuje normalnego człowieka. Do zajścia odniosły się także rosyjskie władze. Prezydent Rosyjskiej Federacji Zapaśniczej (FSBR) Michaił Mamiaszwili całe zdarzenie nazwał hańbą. Zadeklarował też współpracę z Dagestańczykami, by ukarać mężczyznę. Zwrócił jednak uwagę na inną, mocno niepokojącą rzecz. "Skąd pochodzą ci 'trenerzy'... Szokujące było również to, że nikt w okolicy nawet nie pomyślał, aby interweniować i powstrzymać ten haniebny incydent. O ile rozumiem, jest to jakaś prywatna szkoła, która wydała licencję. Kto to zatem kontroluje?" - pytał Mamiaszwili.