Niemal w drugą rocznicę pokonania legendarnego Fedora Emelianenki, dziś w nocy Silva pokonał Overeema, dla wielu najlepszego obecnie zawodnika wszechwag, choć początkowo nic na to nie wskazywało. Były mistrz Strikeforce oraz K-1 zdominował swojego rywala w pierwszej odsłonie. Chodził nonszalancko z opuszczonymi rękoma, bez żadnej gardy, spychając Antonio do defensywy. Co prawda ten starał się co jakiś czas wystrzelić jakimś sierpem czy wysokim kopnięciem, lecz ruch w tym pojedynku był jednostronny. Zaraz po rozpoczęciu drugiej odsłony Alistair sprowadził wszystko do parteru i z góry rozbijał przeciwnika. Kiedy po dziesięciu minutach zabrzmiała syrena na przerwę, nikt raczej by na Silvę pieniędzy nie postawił. Zaraz po rozpoczęciu ostatniej rundy zawodnicy w tym samym momencie zaatakowali wejściem w nogi i zderzyli się głowami. Silva chciał to wykorzystać prawym okrężnym kopnięciem i już zasygnalizował oponentowi kłopoty jakie miały nadejść. Kilka sekund później prawy krzyżowy Antonio okazał się początkiem końca dla faworyzowanego Overeema. Brazylijczyk poczuł krew i poprawił takim samym prawym krzyżowym w okolice ucha. Rywal sklinczował, jednak nadział się na dwa szybkie podbródkowe bite z prawej ręki w zwarciu. Zamroczony Overeem oparł się o klatkę, bo sam już o własnych siłach ledwo co stał na nogach. Silva zasypał go serią kilku sierpów, po których Holender zawisł bezwładnie oparty o siatkę. Antonio zakończył wszystko potężną bombą z prawej ręki, po której "Człowiek Demolka" padł niczym kłoda na matę. Takie rozstrzygnięcie zaskoczyło wszystkich, łącznie z władzami najpotężniejszej federacji światowego MMA i na chwilę obecną panujący na tronie UFC wagi ciężkiej Velasquez nie wie z kim w zaistniałej sytuacji zmierzy się obronie tytułu. Pewniakiem wszak wydawał się być Overeem...