- Podpisałem roczną umowę, ale oczywiście liczę na dłuższą pracę. Miejscowe władze nie wymagają od razu złotych gór, tylko sukcesywnych postępów zawodniczek i zawodników, podnoszenia przez nich umiejętności i awansów w rankingu światowym. A za tym przyjdą i coraz lepsze wyniki na arenie międzynarodowej - powiedział 35-letni Krawczyk, którego największym sukcesem był brąz w MŚ w Osace przed dziesięcioma laty, w wadze 81 kg. Trzykrotny olimpijczyk (Sydney, Ateny, Pekin) do niedawna był asystentem trenera polskiej reprezentacji Adama Maja. Propozycję samodzielnego prowadzenia drużyny narodowej otrzymał z dwóch federacji, zdecydował się na Belgię. Na co dzień będzie współpracował z głównym menedżerem Dannym Belmmansem, prywatnie mężem byłej polskiej kadrowiczki Moniki Cabaj. - Właśnie rozpoczynam pierwsze zgrupowanie, jesteśmy w Holandii. Budżet flamandzkiej części belgijskiej kadry jest dość spory, mamy zaplanowanych wiele międzynarodowych startów oraz obozy w Japonii i Mongolii. Oficjalny debiut już w następny weekend podczas GP w chorwackiej Rijece - dodał. Krawczyk odpowiedzialny jest za kobiecą i męską reprezentację. Jej liderem jest 29-letni Dirk Van Tichelt, który kilka dni temu po raz drugi w karierze wywalczył brąz MŚ. - Van Tichelt, były mistrz Europy kat. 73 kg, zapowiedział, że będzie kontynuował karierę co najmniej do igrzysk w Rio de Janeiro. To dobra wiadomość, bo stać go na wielkie sukcesy. Z kolei w tzw. grupie walońskiej głównymi postaciami są medaliści tegorocznych ME Charline Van Snick i Joachim Bottieau - ocenił polski trener. Na co dzień Belgowie trenują w kilku miejscowych ośrodkach. Większość czasu w roku spędzają za granicą. - Wiele razy przyjeżdżali do Polski na wspólne przygotowania przed ważnymi imprezami. Poza domem będę ok. 250 dni w roku. Po Chorwacji wyjeżdżamy do Białorusi, potem W. Brytania, Włochy, Japonia... Nie wystąpimy jedynie w Uzbekistanie i Kazachstanie - poinformował Krawczyk. Podjęcie pracy w Belgii oznacza, że jeden z najlepszych polskich judoków ostatniej dekady definitywnie kończy karierę zawodniczą. - Na macie już się nie pojawią. Skupiam się na pracy szkoleniowej. Belgijskich judoków znam, wielu z nich spotykałem na rozmaitych zawodach i obozach. Z komunikacją też nie będzie problemu, bo porozumiewam się po angielsku. Nie mam zapisanego w kontrakcie obowiązku nauki języka niderlandzkiego - zakończył.