Tadeusz Michalik uchodzi za jednego z najpopularniejszych zapaśników w naszym kraju. Mało tego, jest również ulubieńcem kibiców. Dwa lata temu zapisał się na kartach historii polskiego sportu, zdobywając na igrzyskach olimpijskich w Tokio brązowy medal. Jakby tego było mało, jest jeszcze brązowym medalistą mistrzostw Europy z 2016 i pięciokrotnym mistrzem kraju. Cel na kolejny rok ma jeden i nie zamierza ukrywać swoich marzeń. "Jasne, trzeba zrobić wszystko, aby przywieźć kolejny medal z igrzysk, może być znowu brązowy. Zanim jednak Paryż, to muszę powalczyć o bilet na igrzyska. A jeśli się nie uda, to i tak polecę do Paryża obejrzeć walki" - mówił kilka miesięcy temu dla Interii. Jego życie nie zawsze było usłane różami. Zawodnik zmagał się z poważnymi kłopotami zdrowotnymi i wylądował nawet na stole operacyjnym. Okazało się, że ma wrodzoną wadę serca. "Udało się ją całkowicie zlikwidować. Dzisiaj nie mam już tych dolegliwości. To było WPW [Zespół Wolffa-Parkinsona-White'a - przyp. red.]. Nie zagraża ona życiu" - zapewnił. Choć ma na swoim koncie imponujące sukcesy sportowe, sam zdradził teraz, że w przeszłości miał inne obowiązki na głowie. W Podcaście Olimpijskim Interii wyjawił skrywaną prawdę. "Jako dziecko w trakcie dnia nie oglądałem niczego. Nie miałem czasu na oglądanie telewizji. O igrzyskach olimpijskich zacząłem myśleć później, będąc już nastolatkiem" - wyznał. A to nie wszystko. Michalik postanowił ujawnić drugą stronę medalu. Jego słowa dają do myślenia. Szalony powrót do sportu polskiej olimpijki. Może być inspiracją Szczere wyznanie medalisty olimpijskiego. Powiedział o tym otwarcie Zdradził, że za sukcesami stoją ciężkie treningi i dyscyplina związana z dietą. Okazuje się, że to ona często spędza sen z powiek naszemu rodakowi. Wcale nie jest to dla niego łatwy proces. Michalik zdradził również, że kiedy wywalczył kwalifikację olimpijską, to popłakał się ze szczęścia. Wszystkie kulujące się w nim emocje zupełnie puściły. Co ciekawe, Polak nie był do końca pewny wyjazdu na IO do Tokio. Pierwsza połowa 2020 roku była najgorszym czasem dla Polaka. Zawodnik pożegnał swojego kolegę i impreza w Japonii odeszła na dalszy plan. Później z kolei sportowiec dowiedział się o wadzie serca. Kulminacja wydarzeń wpłynęła na jego psychikę. Pojawiło się dużo negatywnych myśli. "Wszyscy naciskali mnie. Jedź, walcz, skup się na sporcie. Nie zrobiłem tego, co chciałem. Byłem zły, żałuje tego, że posłuchałem tych wszystkich ludzi i nie byłem na pogrzebie" - wyznał i zdradził, że walczył o medal w Tokio dla zmarłego kolegi. Z kolei po IO zrobił tatuaż ku pamięci zmarłego. Walka Fury-Usyk zagrożona? Zaskakujące doniesienia od rodaka "Króla Cyganów"