Michał Turyński pokonał przed czasem Francuza Fabrice’a Aurienga i zdobył mistrzowski pas federacji WKN w wadze superciężkiej. Polak wygrał przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie i dzięki temu zdobył pas jeden z najbardziej prestiżowych federacji kick-boxingu. Michał Turyński: "Czułem się trochę jak underdog, ale wiedziałem na co mnie stać" Można powiedzieć, że Turyński walczył na wyjeździe, bo rywal pochodzi właśnie z tej wyspy, jest ona terytorium zamorskim Francji. Aurieng tam się urodził. To nie był byle jaki przeciwnik. 41-letni mańkut w przeszłości rywalizował z takimi zawodnikami jak Patrice Quarteron, Nordine Mahieddine i Roman Kryklia. Był wielokrotnym mistrzem świata i Europy, był również mistrzem Francji w boksie. - Wiedziałem, że jadę walczyć do gościa pod którego ta cała ta impreza jest ustawiana. Czułem się więc trochę jak underdog, ale wiedziałem jednocześnie, że to tylko na papierze tak wygląda. Ciężko wcześniej pracowałem i wiedziałem w jakiej jestem formie. Wiedziałem też co prezentuje rywal. Zdawałem sobie sprawę, że jest znacznie cięższy ode mnie więc będzie miał zapewne problemy z mobilnością - opowiada Michał Turyński. Polak poleciał na Reunion na pojedynek o pas razem z przedstawicielem WKN na Polskę, trenerem Cezarym Podrazą. Podraza to jeden z prekursorów sportów walki w Polsce, w przeszłości siedem razy zdobywał mistrzostwo świata w kick-boxingu, sam był pierwszym mistrzem świata właśnie tej federacji - w 1994 roku. Był również mistrzem świata w savate, czy mistrzem Polski w kung-fu. CZYTAJ TAKŻE: Krzysztof Głowacki ma walczyć za miesiąc, a jeszcze nie widział kontraktu - Michał popsuł rywalowi urodziny. Aurieng od początku rzucił się na Michała, chciał go zdominować, ale Turyński świetnie walczy z kontry i twardo go przyblokował. W drugiej rundzie po akcji kolanem zrobił mu rozcięcie na głowie. Potem zaczął trafiać Aurienga cały czas w to samo miejsce. Ustaliliśmy z Michałem, że obchodzi swoją lewą stronę i kontruje jego nogę wykroczną prawą, udało się ją wyłączyć - opowiada Cezary Podraza, który na Reunion poleciał jako trener i promotor. - Dokładnie tak było. Byłem do tej walki przygotowany, taktykę ustaliliśmy wcześniej - przyznaje Michał Turyński. Walka miała trwać pięć rund, sędzia przerwał ją w trzeciej, na skutek wspomnianego rozcięcia. Lekarz nie zgadzał się na dalszą walkę. - Ale jeśliby do niej dopuścił, to sądzę, że Michał by w jej trakcie Aurenga znokautował - uważa Podraza. Michał Turyński nie kalkuluje. To prawdziwy wojownik Podraza: - Michał jest zawodnikiem, który lubi walczyć. Nie kalkuluje, że z tym opłaca się bić, a z tamtym nie. To prawdziwy wojownik. Turyński: - Taki mam charakter. W karierze przegrałem w przeszłości 15 walk, ale z rywalami o najwyższej klasie. Zawsze chcę się mierzyć z najlepszymi, lubię to i to mnie napędza. W przeszłości wrocławianin w przeszłości sięgał także po pas WAKO Pro, walczył również dla organizacji DSF czy FEN. Jest również pierwszym Polakiem, który wygrał walkę w Glory. - Michał był zawodnikiem mojego przyjaciela z ringu Tomka Skrzypka, który zmarł dwa lata temu - opowiada Podraza. Skrzypek to jedna z legend polskiego kick-boxingu, był pierwszym zawodowym mistrzem kraju w tej dyscyplinie, w sumie ma na koncie pięć tytułów mistrzowskich. Był też trenerem kadry narodowej w formule K-1. - Trener Skrzypek bardzo wiele mi pomógł, nie tylko jako szkoleniowiec, ale i jako człowiek. Dużo mu zawdzięczam i zawsze będę mu za to wdzięczny, zawsze będę o nim pamiętał - przyznaje Turyński. CZYTAJ TAKŻE: Bliźniaczki, jak bracia Kliczkowie, nie walczyły w finale, bo obiecały mamie Plany? Turyński musi stanąć do walki w obronie tytułu, w ciągu pół roku. - Czekamy na propozycje. Na razie dostaliśmy od razu propozycję rewanżu, zobaczymy. Na razie nie wiadomo także gdzie miałaby odbyć się ta walka. W grę wchodzi Polska, Reunion i Francja - mówi Podraza. - Po tej walce usłyszałem od jednego z organizatorów, że teraz będą chcieli bić się ze mną najlepsi. Miło słyszeć, czekam. Przyszły rok zapowiada się świetnie. Jedno jest pewne. Następny rok zapowiada się dla mnie frapująco - cieszy się Turyński.