Podczas piątkowej gali w katowickim "Spodku" Marcin Najman został znokautowany przez Burneikę w drugiej rundzie i można było zacytować słowa z "Arahji": "Moje ciało murem podzielone". Marcin był zbity na kwaśne jabłko. - W pierwszej rundzie wykonałem plan taktyczny, tak jak było założone. W drugiej byłem troszkę wolniejszy w nogach po tych pięciu minutach skakania, więc dlatego Burneice łatwiej było mnie dopaść - tłumaczył przyczyny porażki Marcin Najman. Wykreowany w "Big Brotherze" fighter po porażkach z Mariuszem Pudzianowskim, Przemysławem Saletą, a teraz z "Hardkorowym Koksem" mówi "pas" i kończy karierę. Ma dość nie tylko porażek, ale tego, że ludzie gwiżdżą na niego i lżą go. - Nie jestem lubiany, a to przez to, że w walkach wieczoru, w których ostatnio brałem udział, byłem kreowany jaklo ten zły i tylko dlatego, że tak chciały media i organizatorzy. Ten cały motłoch daje się niestety ogłupiać mediom i wszystkim dookoła - wyjaśniał Najman w "Super Expressie". - Już kiedyś Józef Piłsudski powiedział o naszym narodzie: "Naród wspaniały, ale ludzie kur...". I ja się pod tym podpisuję. Na Najmana gwiżdżą, ale nikt mu nie zabierze popularności i zarobionych podczas walk pieniędzy.