- Pilnie się uczę. Daję z siebie sto procent, żeby wygrać tą walkę - powiedział popularny "Świr", w rozmowie z Polsatem Sport i dodał: - Nie chciałbym zdradzać swoich słabych stron. Mam nadzieję, że ich nie będzie. Mam bardzo dobrego trenera, który jest opanowany. Na zewnątrz robi szum, bo to element show, ale wewnątrz przekazuje bardzo celne uwagi. Jeśli te słabe strony będą to trudno, przeciwnik wykorzysta. To tylko sport. Świerczewski zdradził też, jak wyglądają jego treningi. - Staram się trenować dwa razy dziennie. Nareszcie wrócił ból w moje ciało. Trochę mi tego brakowało. Wstawałem rano i zastanawiałem się co ze sobą zrobić. Teraz przygotowuję się do treningu na godzinę 11, a po południu mam jeszcze dodatkowe zajęcia - powiedział. 70-krotny reprezentant Polski, nie tylko na boisku, słynął ze swojej nieustępliwości. Grając we Francji, starł się nawet z Zinedinem Zidanem. - Byłem młodym zawodnikiem Saint-Etienne, on grał w Bordeaux. Zrobił mi słynną "główeczkę", tę samą którą powtórzył w finale mistrzostw świata. Ja go potraktowałem łokciem, jak stary Góral. Dzisiaj wspominam to z uśmiechem na twarzy, bo nie wiem czy dzięki temu się trochę nie wypromowałem. Mówi się, że nie ważne jak piszą, ważne, że piszą - przyznał. Były piłkarz zdradził też, jak narodził się pomysł starcia z Gregiem Collinsem. - Kiedyś spotkałem się z nim i doszło do wymiany zdań. On mnie zaprosił do walki, a ja traktowałem to trochę z przymrużeniem oka. Wydawało mi się, że nigdy do tego nie dojdzie, ale ja mam duszę sportowca. Chcę spróbować każdego sportu. Gdybym miał okazję zagrać w tenisa z Fibakiem, to pewnie chętnie bym pograł i starał się powalczyć. Jego pojedynek będzie głównym wydarzeniem gali, która odbędzie się 21 grudnia w Zielonej Górze. Świerczewski nie zdradził jednak, czy po tym starciu będzie kontynuował przygodę z MMA. MP