Podopieczny trenera kadry narodowej Jusupa Abdusałamowa sprawił półfinałowym zwycięstwem ogromną niespodziankę nie tylko kibicom tej dyscypliny w kraju, lecz przede wszystkim sobie. Finał ME 2019 dał mu pierwszy medal imprezy rangi mistrzowskiej. Wygrywał w karierze turnieje, lecz nigdy nie stanął na podium ważnej imprezy. 27-letni Baranowski stoczył pasjonujący pojedynek w 1/2 finału z Turkiem Ibrahimem Bolugbasim i absolutnie nie był faworytem. Rozpoczął niezbyt szczęśliwie i arbitrzy dopatrzyli się pasywności. Turek objął więc prowadzenie 1:0 i podwyższył je sprowadzeniem za dwa punkty, kończąc pierwszą rundę przewagą 3:0. Walka w parterze na początku drugiej odsłony dała Baranowskiemu za posadkę dwa punkty i zmniejszyła przewagę rywala do jednego punktu. Bolukbasi nie dawał za wygraną, a obejście przyniosło mu kolejne dwa. Polak powiększył liczbę zdobytych punktów do czterech, obchodząc rywala. W końcówce walki Turek próbował zejść do nogi rywala. Baranowski skontrował akcję zdobywając dwa decydujące o wygranej punkty. - Jestem strasznie szczęśliwy. Jutro postaram się powalczyć ze wszystkich sił, bo to będzie pojedynek o złoty medal - powiedział Baranowski. W drugim półfinale zmierzą się Irakli Mcituri (Gruzja) i Szarif Szarifow (Azerbejdżan). Finał zaplanowany jest na środę. Drogę na podium ME 2019 zawodnik z Białogardu rozpoczął wygrywając w kwalifikacjach 7:2 z Węgrem Istvanem Verebem. W ćwierćfinale jego wyższość musiał uznać Ukrainiec Bohdan Hrycaj, który przegrał na punkty 2:11. Pierwszy pojedynek można nazwać "na wypchnięcia" za matę. Prowadzenie 1:0 objął niespodziewanie Vereb, potem jednak inicjatywę przejął Baranowski kończąc rundę wynikiem 3:1. Kolejne wypchnięcia dały Polakowi cztery punkty i końcowy sukces 7:2. W drugiej walce z Hrycajem Baranowski dał się zaskoczyć i rywal prowadził po dziewięciu sekundach 2:0. Sprowadzenie dało Polakowi dwa punkty i takim wynikiem zakończyła się pierwsza część walki. W drugiej uwidoczniła się klasa Baranowskiego. Sprowadzenia, wypchnięcie i rzut oznaczały dziewięć punktów dla Polaka i zwycięstwo 11:2. W pierwszej serii walczyło jeszcze trzech reprezentantów "Biało-Czerwonych". Debiutujący w ME w wadze 74 kg Mateusz Kampik (LKS Dąb Brzeźnica) zapłacił frycowe przegrywając walkę z Aivarem Andrusem (Estonia) przez przewagę punktową 3:12. Ze zmiennym szczęściem walczył Robert Baran (LKS Ceramik Krotoszyn) w kategorii 125 kg. W pierwszym pojedynku pokonał Jere Tapani Heino (Finlandia) na punkty 6:4. W drugiej walce natrafił na mistrza świata z roku ubiegłego z Budapesztu Geno Petraszwilego (Gruzja). Pojedynek toczył się "do jednej bramki", a honorowe dwa punkty Baran zdobył na 37 sekund przed końcem. Rywal triumfował 10:2. Jeśli Gruzin dotrze do finału, Polak będzie miał szansę występu w repesażach. Na podobną sytuację może liczyć Radosław Marcinkiewicz (Orzeł Namysłów) który w kategorii 86 kg przegrał po wyrównanej walce 1:2 ze Swetosławem Dymitrowem (Bułgaria).