Dla polskiego MMA "Pudzian" jest jedną z ważniejszych postaci w historii. Nie chodzi o klasę sportową - były strongman nigdy nie zdobył pasa KSW, nie stoczył zresztą żadnej walki, w której stawką byłoby mistrzostwo federacji. Pudzianowski jest jednak jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w krajowym MMA i to od niego zaczęła się jego poważna popularność. W 2009 roku wszedł do klatki po raz pierwszy i błyskawicznie pokonał Marcina Najmana. Walka do dziś należy do najgłośniejszych, nawet jeśli (a może właśnie dlatego) potrwała tylko 43 sekundy. Pudzianowski, popularny już jako strongman, momentalnie skradł serca kibiców i następnie przez lata przykuwał ich uwagę tocząc kolejne walki. Jego obecny bilans to 17 zwycięstw i 9 porażek, w tym dwie ostatnie, najpierw z Mamedem Chalidowem, a następnie z Arturem Szpilką. W rozmowie z "Super Expressem" o dalsze losy 46-latka zapytany został Martin Lewandowski. Szef KSW przyznał, że nie jest to łatwe pytanie, bo choć federacja nie chce jeszcze rozwiązywać umowy, to jednak "Pudzian" lepszy i młodszy już nie będzie. Piotr Lisek już tego nie ukrywa. To dlatego chce walczyć w klatce Przed "Pudzianem" pożegnanie z KSW? Włodarz KSW zaznaczył, że wszelkie decyzje dotyczące końca kariery i stoczenia walki pożegnalnej ma podjąć sam Pudzianowski. Zarazem trudno jednak przypuszczać, że zawodnik, który w lutym skończy 47 lat, miał jeszcze nieraz wchodzić do klatki KSW. - Naturalną rzeczą w biznesie jest, że ludzie przychodzą i odchodzą. I my też szykujemy się do rewolucji, kiedy nasze największe gwiazdy powiedzą "dość" - powiedział Lewandowski. Po zakończeniu występów w KSW Pudzianowski może zakończyć całą karierę, ale może też wybrać występy gdzie indziej. Jako wolny zawodnik, już bez umowy, byłby łakomym kąskiem dla wszystkich federacji, w tym freakowych, gdyż ze swoim nazwiskiem może jeszcze przez dłuższy czas przyciągać uwagę kibiców. Z KSW "Pudzian" jest jednak związany od 14 lat, więc ewentualna zmiana barw niekoniecznie musiałaby w jego przypadku wchodzić w grę. Robert Karaś rzucił wyzwanie Marcinowi Lewandowskiemu. Na odpowiedź nie musiał długo czekać