- Trzy lata temu pozamiatałby mną ring i zrobiłby ze mnie jajecznicę. Na wszystko musi przyjść czas, do wszystkiego trzeba dojrzeć - przyznał po walce "Pudzian". - Nie był to najcięższy mój pojedynek, choć do lekkich nie należał. Paweł nie jest zawodnikiem z łapanki. Ma doświadczenie w judo, no i ma dziesięcioletnie doświadczenie w MMA. Teraz mija dopiero pięć lat od czasu, gdy wszedłem po raz pierwszy do ringu - przypomniał. "Pudzian" przyznał, że jest zadowolony z tego okresu, ale niekoniecznie z samego siebie. - Od dzieciaka trenowałem podnoszenie ciężarów. Kształtowałem się na dźwiganie wielkich ciężarów, a w wieku 32 lat zachciało mi się wejść do klatki i bić po głowie, więc trochę chyba braknie czasu, żeby dojść do perfekcji - powiedział. - Paweł nie zaskoczył mnie. Jego walkę z Karolem Bedorfem oglądałem dziesiątki razy - powiedział. - Jeszcze nie pora, abym bił się o pas. Jestem realistą i wiem, gdzie jest moje miejsce w szeregu. Na razie - dodał. - Paweł jest mistrzem olimpijskim i będzie. Naprawdę w swoim życiu napracował się i to dużo. To, że z nim wygrałem, to dla mnie nie liczy się. Wiem, co to znaczy być mistrzem świata czy olimpijskim. Kiedy miał swój top, pozamiatałby mną ring. Zrobił swoje, spełnił się sportowo - był mistrzem świata, olimpijskim. Co tu więcej chcieć. MMA to dodatek do tego wszystkiego. Tak samo ja - sportowo jestem już spełniony. Co chciałem, osiągnąłem, a to jest po prostu sprawdzenie siebie, czy dam radę jeszcze w czymś innym - przekonywał "Pudzian".