Ostatnią walkę w UFC Mateusz Gamrot stoczył w sierpniu zeszłego roku. Wtedy to podczas gali UFC 305 w australijskim Perth Polak po niejednogłośnej decyzji sędziów przegrał z Danem Hookerem z Nowej Zelandii. Obecnie nasz reprezentant plasuje się na siódmym miejscu w rankingu najlepszych zawodników wagi lekkiej. W nocy z soboty 31 maja na niedzielę 1 czerwca Gamrot kolejny raz wejdzie do oktagonu UFC. Tym razem jego przeciwnikiem będzie Ludovit Klein. Z ostatnich siedmiu walk Słowak wychodził z klatki jako zwycięzca. Panowie skrzyżują rękawice na gali UFC Fight Night w Las Vegas. Jakie nastroje panują w obozie Polaka przed tym pojedynkiem? - Z dnia na dzień jestem szybszy i silniejszy - przekazał niedawno "Gamer" na Instagramie. Kariera Gamrota mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Oto jego dawne marzenie Zanim 34-latek dołączył do UFC, wcześniej aż 14 razy występował na wydarzeniach KSW. Mateusz Gamrot był zawodnikiem polskiej federacji w latach 2013-2020. Wtedy to organizacja przeprowadziła z nim dłuższą rozmowę, w której sportowiec zdradził, że wcale nie wiązał swojej przyszłości ze sportami walki. Okazuje się, że jego droga zawodowa mogła potoczyć się zupełnie inaczej. W pewnym momencie późniejszy gwiazdor UFC musiał wybierać pomiędzy karierą w MMA a kolejnymi próbami zdawania do szkoły strażackiej. Z perspektywy czasu śmiało można stwierdzić, że dziś 34-latek nie może narzekać na to, jak obecnie wygląda jego życie. - Trenowałem wówczas nadal zapasy i myślałem, żeby połączyć jedno z drugim. Nie wyszło, ale tak chyba było mi pisane gdzieś u góry. Widać bóg chciał żebym był zawodowym sportowcem - dodał w cytowanej rozmowie. Teraz Polak w pełni skupia się na walce z Ludovitem Kleinem. - Robię tylko swoje i nic więcej, ale myślę, że przynosi to zamierzony efekt. Z dnia na dzień czuję różnicę i moi sparingpartnerzy na sali też czują różnicę, że jest lepiej - opowiadał ostatnio. Zapewne po stoczonym pojedynku Gamrot znajdzie czas na swoją pasję, którą są... motocykle. - Mój trener jest oczywiście przerażony i zły na mnie za to, ponieważ obawia się o moje zdrowie. Dla mnie jednak to jest ogromna frajda i odskocznia od pracy. Gdy przychodzi weekend, siadam na motor i lecę w trasę. Nie myślę wtedy o niczym, tylko cieszę się jazdą - zdradził w wywiadzie z KSW.