Natan Marcoń jest wysoko w świadomości freak fightowych kibiców od dobrych kilku miesięcy. Zaczęło się od jego występów na FAME, gdzie największy rozgłos zdobyła jego walka z Adrianem Polakiem. Później szybko dostał kolejną propozycję z Clout MMA, gdzie wyszedł do "starcia" z Denisem Załęckim. Wówczas odklepał... po sekundzie i "walka" została zakończona. Dosłownie dwa tygodnie później przyszło mu wstąpić w szeregi PRIME MMA, gdzie postanowił "wyjaśnić" zwycięzcę potyczki Jaś Kapela vs "Bagieta". Marcoń w wywiadzie dla MMA - Bądź na bieżąco zdradził, że w około miesiąc zarobił... milion złotych za swoje freakowe występy. Jaś Kapela wściekł się i rzucił pucharem. "To jest jakaś ściema!" Ostatecznie do klatki ponownie wyszedł "Bagieta", tym razem formułą pojedynku był boks w tradycyjnych rękawicach, a nie MMA, w którym pierwotnie mierzył się z Kapelą. Marcoń wyszedł do boju z przewagą świeżości, wagi i siły, zatem każdy inny scenariusz niż jego zwycięstwo byłby niespodzianką. "Bóg Estetyki" od początku wyraźnie przeważał w oktagonie, ale Gorzelańczyk odpłacał się ciosami prostymi. Koniec końców sędzia trzykrotnie liczył "Bagietę" po serii ciosów wyprowadzanych przez Natana Marconia. Decyzją arbitra ringowego wypożyczony z FAME zawodnik triumfował już w pierwszej rundzie. Zawodnik pochodzący ze Śląska przyznał, że "bierze, co się da" i już wkrótce ponownie pojawi się w klatce. - Widzimy się w lutym, a może i w marcu też... - zasiał nutkę niepewności w wywiadzie na gorąco po walce.