"Zakręciła się łza w oku, kiedy gratulowałem Kasi Kłys brązowego medalu. Wiele lat wracaliśmy bez krążków, a w Rosji przełamała ona złą serię. Ten medal wywalczyła nie w jakichś przypadkowych okolicznościach, ale po znakomitym turnieju. Pokonała zawodniczki zajmujące pierwsze, drugie i trzecie miejsce w rankingu światowym, a do tego Holenderka Kim Polling i Niemka Laura Vargas Koch to finalistki tegorocznych mistrzostw Europy" - powiedział PAP Błach, brązowy medalista MŚ 1985 i mistrz kontynentu z 1987 roku. Ostatni medal - złoty - dla kobiecego judo w MŚ wywalczyła w 1999 roku Beata Maksymow. Później na najniższym stopniu podium stawali już tylko mężczyźni - Krzysztof Wiłkomirski (2001) i Robert Krawczyk (2003). Z kolei w 2008 roku po brąz sięgnął Grzegorz Eitel, ale w zawodach open; to był oddzielny turniej. W Czelabińsku "klątwę" zdjęła 28-letnia Kłys, dwukrotna srebrna medalistka ME. Na liście międzynarodowej federacji awansowała z 32. na 19. miejsce, natomiast w klasyfikacji olimpijskiej jest 15. - awans na igrzyska wywalczy 14 judoczek. "Pokazała, że stać ją na medal w Rio de Janeiro. Wraz ze swym mężem Arturem i trenerką reprezentacji Anetą Szczepańską jest zdeterminowana, aby stanąć na podium olimpijskim. W ogóle chciałbym podkreślić rolę Szczepańskiej, wicemistrzyni igrzysk w Atlancie, medalistki MŚ i ME. Swym wielkim autorytetem i charyzmą poderwała zawodniczki do walki, pokazała, że ciężką pracą można dojść do sukcesów. Jej zatrudnienie było strzałem w dziesiątkę" - podkreślił szef związku. Oprócz Kłys, blisko medalu w MŚ 2014 był żeński zespół. Po zwycięstwach nad wicemistrzyniami globu Brazylijkami oraz Rosjankami po 3:2, w półfinale uległ Mongolii, a w meczu o brąz Niemkom - po 2:3. "Dziewczyny spisały się znakomicie, w pojedynczych walkach wygrywały z mistrzyniami olimpijskimi i świata. Szkoda tylko, że w decydującym spotkaniu z Niemcami jeden z pojedynków sędziował czeski sędzia na co dzień mieszkający w... Niemczech. Przecież na miejscu było wielu arbitrów z innych krajach" - dodał Błach.