31-letni Adamiec (Ryś Warszawa), jako jedyny reprezentant Polski, będzie rywalizował w stolicy Rosji. To ostatni sprawdzian przed MŚ, które pod koniec sierpnia odbędą się w Rio de Janeiro. "Do tej pory kilka razy startowałem za wschodnią granicą, ale najlepszym wynikiem było siódme miejsce. Czas przełamać rosyjską niemoc. Jeśli to się uda w doborowej stawce, jaka będzie rywalizowała w Grand Slamie, to będzie dobry znak przed mistrzostwami globu. Jedyny krążek tej imprezy - brązowy, jeszcze będąc juniorem, zdobyłem w... 2000 roku w Tunezji. Stoczyłem wtedy aż siedem walk" - powiedział Adamiec. Jeden z najbardziej doświadczonych reprezentantów Polski niedawno zajął trzecie miejsce w European Open (dawny Puchar Świata) w Estonii. Później trenował na silnie obsadzonych zgrupowaniach na Białorusi i Ukrainie. W ostatni weekend zaś ćwiczył we Wrocławiu z "Biało-czerwonymi" oraz niemieckimi, czeskimi i szwedzkimi kadrowiczami, którzy w dniach 20-21 lipca wystąpią w Pucharze Europy Juniorów na Dolnym Śląsku. "Znakomitą obsadę miały zagraniczne campy, gdzie toczyłem walki sparingowe z medalistami MŚ i ME z Rosji, Gruzji i Kazachstanu. Często to były pojedynki na sto procent możliwości, bez żadnych kalkulacji i oszczędzania. Każdy z nas po kilka razy lądował na macie, ale oczywiście w judo wygrywa tylko ten, który pierwszy rzuci na ippon. Miałem utrudnione zadanie, bowiem większość zawodników zbija wagę i normalnie ma ok. 80 kg, więc walczyłem ze sporo cięższymi od siebie. U mnie 73 kg to norma" - dodał. Adamiec ma w dorobku brązowy medal mistrzostw kontynentu, który wywalczył w 2007 roku. Marzy o krążku z czempionatu globu. Jedną z ostatnich jego szans będzie turniej w Rio. "Z formą nie jest źle, a dodatkowo zaraz po turnieju w Moskwie jadę wraz z innymi polskimi zawodnikami, m.in. Łukasz Kiełbasińskim, Pawłem Zagrodnikiem i Maciejem Sarnackim, na zgrupowanie do Soczi. Podobno zamieszkamy w wiosce olimpijskiej. To już ostatni szlif przed MŚ. Wyjazdu do Rio będę jednak pewien dopiero, gdy będę siedział w samolocie. - Do tej pory kilka razy startowałem w tej imprezie, ale bez sukcesów. Jeszcze będąc w wadze 66 kg miałem ogromnego pecha, bowiem prześladowały mnie kontuzje i opuściłem zawody w 2003, 2005 i 2007 roku. Po przenosinach do kategorii 73 kg zmieniły się przepisy i z każdego kraju mogło startować po dwóch judoków. W mojej wadze zgłaszało się nawet po stu. Wygranie dwóch-trzech walk nie dawało miejsca w ósemce. Chcę być przygotowany na pięć-sześć solidnych walk. Tylko wtedy można myśleć o podium" - zakończył Adamiec.