- Czuję się bardzo dobrze. Na pewno mentalnie jest mi łatwiej. Człowiek jest na to wszystko lepiej nastawiony. Głowa jest "luźniejsza" - mówi Bieńkowski, który w Budapeszcie będzie bronił srebrnego medalu. Zawodniku AKS-u Białogard dodaje, że czuje się na siłach, by walczyć o kolejny krążek. - Czy jestem faworytem? Na medal na pewno. Czy na złoto? Zobaczymy, jak to się wszystko poukłada. To wszystko wyjdzie w turnieju. Zapasy: Krzysztof Bieńkowski faworytem do medalu Polak swoją pierwszą walkę na mistrzostwach stoczy w ćwierćfinale kategorii 65 kg., gdzie jego rywalem będzie lepszy z pary Gevorg Tadewosjan (Armenia)/Stevan Micić (Serbia). Ten ostatni to olimpijczyk z Tokio i brązowy medalista poprzednich mistrzostw, tyle że w kategorii 57 kg. Wydaje się, że to on jest faworytem tego starcia, choć zdaniem Bieńkowskiego nie wiadomo, jak poradzi sobie w wyższej kategorii wagowej i czy fizycznie będzie w stanie się przebić. A kto zdaniem naszego zawodnika będzie najgroźniejszym przeciwnikiem? - Myślę, że najmocniejszy będzie Azer Haji Alijew, Węgier rosyjskiego pochodzenia Iszmail Muszukajew też będzie mocny. Albanię z kolei będzie reprezentował niezły zawodnik z Czeczenii Islam Dudajew, tak że na pewno będzie z kim się bić - uważa Bieńkowski. Czytaj także: Wielka gwiazda wrestlingu nie żyje Na czempionacie zabraknie Rosjan, przynajmniej tych w barwach swojego kraju. To na pewno pewne ułatwienie, choć wcale nie jest tak, że o medale będzie prosto. - Na pewno tych czołowych zawodników kilku ubyło, ale tak jak wspomniałem, jest z kim walczyć. Dużo Rosjan zmienia obywatelstwo i walczy dla innych krajów. Jest troszkę łatwiej, ale na pewno nie można powiedzieć, że będzie lekko - zastrzega nasz wicemistrz Europy. Krzysztof Bieńkowski jest zdania, że to mogą być bardzo udane mistrzostwa dla naszej reprezentacji i prognozuje gra medali. - Uważam, że każdy z nas jest w stanie bić się o medale. Jesteśmy na takim poziomie, że każdy z nas ma na to szanse!