Marianna Schreiber jeszcze kilka miesięcy temu MMA nazywała patologią i powtarzała, że nigdy nie zdecyduje się na karierę w sportach walki. Kibice i dziennikarze nie kryli więc swojego zaskoczenia, gdy 31-latka nagle zmieniła zdanie i ogłosiła nawiązanie współpracy z Clout MMA. Podczas konferencji poprzedzającej jej debiut w mieszanych sztukach walki żona polityka PiS zrobiła niezłe show, koronując się na... "królową freak fightów". Rywalką żony posła na Sejm RP była Monika Laskowska, znana w internecie jako "Najlepsza polska dziennikarka". Pseudonim jest jednak przewrotny, gdyż Laskowska zasłynęła przez wycinki wywiadów, podczas których nie popisywała się inteligencją. Żona polityka PiS zrobiła niezłe show. "Ta data zostanie każdemu w pamięci" Panie od razu rzuciły się na siebie z gradem "ciosów". Nie było w tym za grosz techniki, ale obie chciały sobie urwać głowę. Po chwili panie skleiły się w klincz, gdzie Schreiber starała się uderzać kolanami, ale jej uderzenia nie siały spustoszenia. W drugiej rundzie Laskowska wypaliła obszernym sierpem, który zachwiał samozwańczą "Hipokrytką". Ciosy żony polityka PiS były bardzo chaotyczne, ale z drugiej strony również nie można było zauważyć dobrych akcji. Żona polityka PiS Marianna Schreiber wygrała na Clout MMA 3 W pewnym momencie sędzia ringowy Szymon Bońkowski odjął punkty Mariannie Schreiber za to, że łapała się wielokrotnie siatki. Kobieta wzięła to do siebie i szybko zaatakowała oponentkę, wskakując później na plecy i obalając ją na matę. Trzecia odsłona była już pozbawiona emocji, panie szarpały się pod siatką, a celnych uderzeń było próżno szukać. Komentatorzy zadrwili z obu zawodniczek, porównując je do zombie z filmu "The Walking Dead", które idą z wyprostowanymi rękami, ale nie wyrządzają krzywdy drugiej osobie. Ostatecznie o triumfatorce zadecydowali sędziowie punktowi, którzy byli jednomyślni i wskazali zwycięstwo Marianny Schreiber. Żona posła PiS po werdykcie zalała się łzami, a po pierwszym pytaniu na wywiadzie w klatce zaniemówiła. Dopiero po chwili doszła do siebie i podziękowała mamie. - To ona daje mi siłę od dziecka. Trzy razy myślałam, że nie dam rady, ale się udało. Siedem tygodni ciężkiej pracy mojej i trenera. Jemu też dedykuję ten sukces - powiedziała od razu po walce.