W połowie grudnia były judoka nie pojawił się na rozprawie sądowej w Wiedniu. Miejscowe media uważają, że jego zachowanie można interpretować jako przyznanie się do winy. "O tym, że został wystawiony międzynarodowy nakaz aresztowania dowiedziałem się z internetu. Nie jestem jednak zaskoczony, bo wiem, jakie są konsekwencje nie pojawienia się na rozprawie. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie może się znajdować, ponieważ od pewnego czasu się ze mną nie kontaktuje" - skomentował obrońca byłego sportowca Bernhard Lehofer. Dodał, że wielokrotnie próbował się z nim skontaktować telefonicznie, ale ponieważ mu się to nie udało, postanowił zaprzestać. "Peter zna mój numer. Jeśli będzie potrzebował pomocy, wie jak mnie znaleźć" - powiedział adwokat. Po raz ostatni widziano go w Azerbejdżanie, ale tam ślad się urywa. Media spekulują, że pod koniec roku opuścił ten kraj, ale nie wiadomo w jakim kierunku się udał. Seisenbacher jest jednym z najbardziej utytułowanych judoków w historii. Był pierwszym zawodnikiem tej dyscypliny, któremu udało się zdobyć dwa złote medale olimpijskie w dwóch kolejnych igrzyskach. Po zakończeniu kariery został trenerem. Nadużycia, jakich się dopuszczał wyszły na jaw w październiku tego roku. Prokuratura w Wiedniu oskarża go o to, że w latach 1997-2004 wykorzystywał seksualnie dzieci.