Jest pan w lepszej formie niż kilka miesięcy temu w Wiedniu? Paweł Zagrodnik: - Moją dyspozycję zweryfikują zawody, mam nadzieję, że forma będzie. Na razie czuje się jakoś nijako. Może wynika to z tego, że nie jestem strasznie "spięty". Przed austriackimi mistrzostwami Europy mówił pan o miejscu na podium. To było marzenie na wyrost? - Oczywiście, że nie. Miałem realne szanse na zdobycie medalu, ale niestety, judo jest bardzo niewymierną dyscypliną sportu. Na wygraną składa się dyspozycja w danym dniu, losowanie, szczęście i wiele innych. Jak przebiegały ostatnie tygodnie przygotowań? - Wyglądały trochę inaczej niż przed ME. BPS, czyli bezpośrednie przygotowanie startowe, mieliśmy na zgrupowaniu w Żywcu. Pierwszy tydzień dość mocny, drugi luźniejszy. Teraz jak najmniej wchodzimy na matę, aby już przed samymi zawodami poczuć głód areny naszych walk. Z jakiego miejsca będzie pan zadowolony? - Z punktowanego, do siódmego. Nie oszukujmy się, są to MŚ, a w dodatku może - po raz pierwszy w historii - startować po dwóch zawodników z jednego kraju. Konkurencja jest więc naprawdę ogromna. Ale zapewniam, że wykrzeszę z siebie 110 procent możliwości. Zabrał pan jakąś ulubioną rzecz do Azji? - Staram się nie być przesądny, nie mam też żadnych talizmanów. Dobrze wróżą moje urodziny - 10 września skończę 23 lata. Może zrobię sobie prezent w postaci dobrego miejsca. W 2006 roku w trakcie mistrzostw Europy juniorów w Tallinie też obchodziłem urodziny i wówczas wywalczyłem swój pierwszy medal w międzynarodowej imprezie - brązowy. Wtedy startowałem dwa dni przed swoim świętem, a teraz będzie to dwa dni po. Z kim w domu najczęściej rozmawia pan o judo? - Często nie ma mnie w Radzionkowie, gdzie mieszkam z rodzicami, więc rozmowy ograniczają się do zdawkowych "jak było" i "jak poszło". Ojciec, były bokser, częściej chwali czy krytykuje? - Strasznie przeżywa występy, chyba nawet bardziej ode mnie. Jak wygrywam, to w domu jest euforia i przy tym wielkie pochwały, a jak przegrywam - widać duży smutek, no i zaczyna się krytyka. Ale ojciec jest moim największym fanem, drugiej takiej osoby nie ma. Kto jest faworytem wagi 66 kg? - Lista uznanych judoków jest bardzo długa, można by wymienić około dziesięciu zagranicznych rywali. A, zapomniałem, że są też dwaj Polacy - Tomasz Kowalski i ja. Rozmawiał Radosław Gielo