Gala w Krakowie odbędzie się 2 września. Jedną z największych gwiazd miał być Krzysztof "Diablo" Włodarczyk, który w pojedynku wieczoru miał skrzyżować rękawice z Arkadiuszem Tańculą. Afera z "Diablo" Włodarczykiem. "Brali go na litość, na serce i zrobili go w trąbę" czy... Fame MMA występ Włodarczyka ogłosiło 25 lipca. W międzyczasie na koncie utytułowanego pięściarza w mediach społecznościowych ukazał się plakat, promujący udział "Diablo" w widowisku. Przez kilka dni, mimo że do odpowiedzi był wywoływany zewsząd, cichy pozostawał Andrzej Wasilewski, bokserski "ojciec" sportowca, aż w końcu 1 sierpnia "wystrzelił" następującym wpisem: Zamieszanie w sprawie walki "Diablo" Włodarczyka. Ostra reakcja Fame MMA. "Olać takie biznesy" - Wydarzenie bez precedensu w obszarze eventów zwanych freak fightami. Fame ogłosiło walkę Diablo bez jego zgody, bez sfinalizowania kontraktu. Od wczoraj rozpoczęło sprzedaż biletów na jego występ 2.09. A to nieprawda. Brzydka sprawa. Diablo ma walkę bokserską na jesieni - obwieścił Wasilewski. Co ciekawe, wpisu nie można już tutaj zaimportować, ponieważ... zniknął. Wkrótce potem również z profilu Włodarczyka zniknął rzeczony plakat, a sam sportowiec jakby zapadł się pod ziemię. Od tego czasu, pomimo kilkukrotnych prób nawiązania kontaktu, nie odbiera telefonu ani nie oddzwania. Bardziej aktywny jest Andrzej Wasilewski, udzielając w tej sprawie wywiadu portalowi sport.tvp.pl. - Podchodzili do Krzyśka, jeden z tych facetów z organizacji cały czas do niego jeździł, bajerował. Oferował duże kwoty, no i Krzysiek... dał się wciągnąć w tę gierkę. Wciągali go w tę rozmowę coraz głębiej i w końcu zaczęli negocjować kontrakt. (...) Brali go na litość, na serce i zrobili go w trąbę. Prawda jest taka, że zgodnie z zasadami biznesu, dopóki kontrakt nie jest podpisany, to nie mają prawa używać jego wizerunku do sprzedawania biletów - to jedna z wielu wypowiedzi szefa grupy KnockOut Promotions. ..."Krzysztof zachował się bardzo nieelegancko"? Swoją wersję zdarzeń zaprezentował przedstawiciel Fame MMA, rzecznik prasowy Michał Jurczyga. Również na łamach sport.tvp.pl ostro skomentował postawę jednego z najlepszych polskich pięściarzy w boksie zawodowym. Zdaniem Jurczygi nieprawdą jest, że Włodarczyk prowadził negocjacje, ale nie osiągnął porozumienia. Przeciwnie, choć istotnie nie doszło do podpisania kontraktu. - Krzysztof podczas kilku spotkań z prezesem federacji ustalił warunki współpracy. Zapewniał, że jest człowiekiem honorowym i jego słowo oraz uścisk dłoni znaczy więcej od pieniędzy. Patrząc w oczy prezesa, uścisnął dłoń i zapewnił, że "umowa stoi" a kontrakt to tylko formalność. Wziął udział w sesji zdjęciowej, potwierdził obecność na nagraniach, promował swój udział w FAME 19 na swoim oficjalnym koncie na Instagramie - zaznaczył. Rzecznik skontrował także zarzut, że federacja - bez podpisanej umowy - wykorzystała wizerunek Włodarczyka, jednocześnie zapewniając, że na tym tle nie mają zamiaru wejść na poważniejszą drogę rozstrzygnięcia sporu. Jurczyga podał bowiem mocny kontrargument. - Umowy słowne mają w świetle prawa dokładnie takie same znaczenie jak umowy pisemne. Można też powiedzieć, że Krzysztof bez podpisanej umowy wykorzystał zastrzeżony znak towarowy FAME w swoich mediach społecznościowych i znacząco zwiększył swoje zasięgi.