- Przyjechałam tutaj z bardzo neutralnym nastawieniem. Nie wiedziałam, w jakiej jestem dyspozycji, bo w ogóle nie walczyłam, po drodze było trochę kontuzji i nastawiałam się, że zwyczajnie będzie, co ma być - mówi Natalia Strzałka. Sporo zmieniło się po pierwszym pojedynku, w którym Polka pokonała wyraźnie Asli Demir z Turcji. Wtedy uwierzyła, że stać ją w Budapeszcie nawet na medal. - Nie ukrywam, że trochę obawiałam się tej Turczynki. Ona świetnie walczyła w kategoriach młodzieżowych. Oglądałam jej walki, analizowałam je z moją trenerką i myślałam, że przede mną trudne wyzwanie. Jednak wszystko ułożyło się bardzo dobrze, od początku pojedynku czułam pracę na rękach i po tym starciu wszystko ze mnie zeszło. Czytaj także: Kapitalne występy Polek na mistrzostwach Europy W półfinale z kolei Strzałka uległa Francuzce Pauline Lecarpentier 2:3, choć rywalka wcale nie była poza zasięgiem naszej zawodniczki. - Szkoda tego półfinału, bardzo boli mnie do teraz. Trochę źle do niego podeszłam, nastawiałam się, że to Francuzka będzie atakowała mnie. Kiedy oglądałam jej walki, widziałam, że atakuje nogi, kostki i nastawiłam się bardziej na to, żeby stać na bloku, nie dać jej zejść w dół, niż szukać swoich ataków i bardziej się otworzyć. Żałuję, że tak podeszłam do tej walki, ale teraz już nie mogę cofnąć czasu. Pora na wyciągnięcie wniosków na przyszłość - oceniła reprezentantka Polski. Jednak już w walce o brąz Natalia Strzałka znów walczyła znakomicie i dzięki temu zdobyła pierwszy w swojej karierze medal na seniorskiej imprezie, co dobrze wróży na przyszłość. - Bardzo się cieszę. Myślę, że ten medal mnie uskrzydli. To taki malutki kroczek w kierunku lepszej przyszłości - mówi z nadzieją zawodniczka Slavii Ruda Śląska. Teraz przed nią starty na arenie krajowej, a jeśli wszystko pójdzie dobrze, we wrześniu czekają ją mistrzostwa świata. - Na pewno to będzie kolejna impreza docelowa. Po drodze są jeszcze mistrzostwa Polski, ważny start dla klubu, dla trenerów. Na pewno również jakieś turnieje międzynarodowe, choć to już zależy od trenerów kadry, no i mistrzostwa świata w Belgradzie. Nasza brązowa medalistka w Budapeszcie nie miała jeszcze okazji na szczególną celebrację swojego sukcesu. Jak mówi, czekała na Natalię Kubaty, która w piątkowy wieczór również walczyła o brąz i w znakomitym stylu zdemolowała rywalkę, powiększając nasz medalowy dorobek. Dopiero po jej walce pojawiła się okazja to świętowania. - Na razie było bardzo skromnie, czekałam na moją klubową koleżankę Natalię Kubaty. Teraz dopiero będziemy świętować - zapewniła Strzałka.