Walki o brązowe medale przegrały Angelika Szymańska (kategoria 63 kg, Olimpijczyk Włocławek) i Beata Pacut (78 kg, Czarni Bytom), zaś na siódmej pozycji uplasowała się Julia Kowalczyk (57 kg, Polonia Rybnik), trzecia zawodniczka ubiegłorocznych mistrzostw świata w Tokio. - Zdecydowanie bliżej medalu była Beata, której akcja w regulaminowym czasie walki nie została oceniona przez sędziego. Pacut udowodniła, że dobrze przygotowana może być mocnym punktem polskiej reprezentacji podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. Bardzo dobrze spisała się także debiutująca w seniorskich ME Angelika Szymańska, która wcześniej w tym miesiącu została młodzieżową wicemistrzynią Europy. W pojedynku o brąz miała bardzo trudne zadanie walcząc z bardzo doświadczoną Martyną Trajdos z Niemiec. Mam nadzieję, że zdobyte doświadczenie już wkrótce przełoży się na medale Angeliki w zawodach tej rangi - stwierdził selekcjoner kadry narodowej "Biało-Czerwonych". Trener Błachnio podkreślił, że ME 2020 - kilka razy przekładane z powodu pandemii - były specyficzne. Poszczególne reprezentacje długimi tygodniami pracowały "zamknięte" we własnych krajach, a okazji do wcześniejszych międzynarodowych sprawdzianów było niewiele. - Do pozytywów zaliczyć należy wywalczenie trzech punktowanych miejsc i punktów do rankingu olimpijskiego przez Szymańską, Pacut i Kowalczyk. Kolejny plus to fakt, że punktowały nowe zawodniczki, które w zeszłorocznych Igrzyskach Europejskich połączonych z ME w Mińsku nie startowały lub poniosły porażki. Powiększa się zatem grono naszych zawodniczek, które możemy zaliczyć do czołówki europejskiej. Na skutek różnych czynników reprezentacja została mocno odmłodzona. Szansę startu otrzymały judoczki z kadry młodzieżowej i 18-letnia juniorka Katarzyna Sobierajska. Liczę, że uzyskane umiejętności i doświadczenie zaprocentują w przyszłości - dodał szkoleniowiec. Błachnio zaznaczył, że rysuje się też szansa na włączenie się Szymańskiej do rywalizacji o igrzyska. Wcześniej w wadze 63 kg rolę liderek długo pełniły Agata Ozdoba-Błach i Karolina Tałach-Gast. - Biorąc pod uwagę fakt, że z powodu pandemii wypadło ze składu kilka podstawowych osób, zaś ze względu na kontuzje nie startowały Daria Pogorzelec i Karolina Tałach-Gast, uzyskane wyniki należy uznać za porównywalne z zeszłorocznymi, pomimo że proces szkolenia i przygotowań do ME 2020 został mocno zakłócony przez epidemię - uważa trener. Słabiej spisali się judocy, z których żaden nie wygrał więcej niż jednej walki i nie przebił się przez eliminacje. - Podobnie jak w Mińsku, reprezentacja męska znalazła się w cieniu kobiet. Z wyników naszych judoków nie możemy być usatysfakcjonowani, a co gorsza niektórym zabrakło chęci do walki, sportowej ambicji i determinacji. Martwi styl, w jakim niektórzy przegrywali. Na usprawiedliwienie można powiedzieć, że rywalizacja wśród mężczyzn jest bardziej wymagająca, a Polacy w pierwszych rundach wylosowali mocnych przeciwników, medalistów MŚ i ME - dodał Błachnio. Kolejne starty międzynarodowe europejska i światowa federacje planują w 2021 roku.