W pierwszej rundzie (1/16 finału) zajmująca 24. miejsce w światowym rankingu Pieńkowska wylosowała 57. Brytyjkę Chelsie Giles. W październiku ubiegłego roku Polka przegrała z nią w Pucharze Świata w Glasgow, ale - jak podkreślała - była wówczas zdecydowanie słabiej przygotowana niż do zawodów na Torwarze. - Niestety, sytuacja się powtórzyła i to ja przegrałam. Prowadziłam na dwie kary, ale też byłam trochę zirytowana, bowiem wykonałem pięć mocnych ataków, a sędziowie nie przyznali rywalce trzeciego shido, oznaczającego dyskwalifikację. Popełniłam błąd, ponieważ zmieniłam taktykę i spróbowałam rzutu uchi-mata, którego tak naprawdę dopiero się uczę. Po prostu ręce mi już popuchły, nie miałam siły kontrolować jej prawej ręki i stąd taka decyzja - analizowała Pieńkowska. Jej trener klubowy z AZS UW Warszawa Zdzisław Grochowski nie miał wątpliwości: - Całkowicie niepotrzebnie zmieniła uchwyt na 15 sekund przed końcem. Przecież kwestią czasu było jej zwycięstwo na punkty albo karami. Była dobrze ustawiona taktycznie i prawie do końca biła się dobrze, prawie... Polka, która w karierze wygrała już m.in. z mistrzynią olimpijską z Londynu Brazylijką Sarą Menezes, nie zdołała odrobić strat i szybko pożegnała się z zawodami. W 1/8 finału czekała na nią złota medalistka igrzysk w Rio i mistrzyni świata Majlinda Kelmendi z Kosowa. - Nie myślałam o Kelmendi, gdyż system rozgrywania turniejów judo sprawia, że pierwsza walka może być ostatnią. I tak było w moim przypadku. Poza tym znów się przekonałam, że nie lubię walczyć przed własną, warszawską publicznością. Wolę rywalizować w ciszy i spokoju, jak jest na większości zawodów judo. Wtedy jest mi łatwiej - dodała. Na przełomie sierpnia i września 23-letnia Pieńkowska zapewne wystąpi w mistrzostwach świata w Budapeszcie. - Akurat tam lubię walczyć i co roku poprawiam się w rozgrywanych tam zawodach. Zaczęłam od siódmego miejsca, potem było piąte, a ostatnio trzecie. Więc liczę, że latem będzie jeszcze lepiej... Na pewno będę walczyła do igrzysk w Tokio, bo medal olimpijski ma największą wartość - zaznaczyła. W czwartek z kobiecej reprezentacji bez powodzenia startowały także Ewa Konieczny (48 kg), Agata Perenc (52 kg), Anna Borowska i Julia Kowalczyk (obie 57 kg). - Niemal identyczna była sytuacja z Anią Borowską, która wygrywała w końcówce z Norą Gjakovą z Kosowa. Na kilkanaście sekund przed końcem Polka miała na koncie aż trzy waza-ari i też przegrała taktycznie. Dała się złapać w uchwycie do uchi-maty, a to koronna technika przeciwniczki. I znów żal, gdyż Borowska była kandydatką do podium. Widziałem ją w Pradze na Pucharze Świata, gdzie pokonała kilka bardzo dobrych zawodniczek. Rzuca rywalki na wszystkie strony świata, dołożyła wiele technik, a tymczasem w Warszawie też się nie powiodło, może myślami była już w następnej rundzie - skomentował Grochowski. W eliminacjach w czwartek przegrali też Aleksander Beta i Patryk Wawrzyczek (66 kg). W piątek wystąpi pięcioro polskich zawodników: Agata Ozdoba i Karolina Tałach (obie 63 kg), kończąca karierę medalistka mistrzostw świata i Europy Katarzyna Kłys (70 kg), Damian Szwarnowiecki i Jakub Kubieniec (obaj 81 kg).