- Nasi zawodnicy są na campie w Porecu. Z Chorwacji nie ma dogodnych połączeń lotniczych do Ułan Bator. W grę wchodziła podróż trwająca 30 godzin z trzema przesiadkami. Żaden z trenerów nie chciał ryzykować takiej wyprawy kosztem zawodników. Decydował wyłącznie aspekt sportowy. Nie kierowaliśmy się tym kto w Mongolii wystartuje, a kogo tam zabraknie - powiedział sekretarz generalny Polskiego Związku Judo Arkadiusz Bęcek. "Biało-Czerwoni" najbliższe starty na międzynarodowej arenie planują w Grand Slam w Budapeszcie (8-10 lipca) i Zagrzeb Grand Prix 2022 (15-17 lipca). Międzynarodowa Federacja Judo (IJF) zapowiedziała, że w Ułan Bator dopuści do startu reprezentantów Rosji jako neutralnych sportowców, pod flagą IJF. To w wielu narodowych federacja budzi już kontrowersje. W tej dyscyplinie zawodnicy rosyjscy rekrutują się ze służb specjalnych - z klubów policyjnych i wojskowych. Praktycznie każdy z nich wśród znajomych lub rodziny zna osoby, które posługują się symbolem rosyjskiej agresji na Ukrainie - literą "Z". Judo. Jak środowisko na to zareaguje? - Nie wiem, jak międzynarodowe środowisko judo na to zareaguje. To dla nas nowa sytuacja. Podobnie jest w europejskiej federacji. Na najbliższym kongresie 17 czerwca w Wiedniu ma występować Rosjanin Siergiej Sołowiejczyk, który pod koniec lutego podał się do dymisji z funkcji prezydenta tej organizacji - dodał Bęcek. Prezydentem IJF jest Rumun z austriackim paszportem Marius Vizer. To od ponad 25 lat bliski przyjaciel Władimira Putina. Na liście zgłoszeń turnieju w stolicy Mongolii widnieje 28 nazwisk (w tym połowa kobiet) rosyjskich judoków. Kilka z nich należy do ścisłej światowej czołówki np. Arman Adamian zajmuje drugie miejsce w światowym rankingu w kategorii do 100 kg, a Tamerlan Baszajew jest również drugi w wadze powyżej 100 kg. Na start w Ułan Bator zdecydowało się już 28 federacji, w tym 11, nie licząc Rosji, z Europy, m.in. z Francji, Holandii, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Włoch.