W decydującej walce w kategorii 52 kg przegrała z Brytyjką Chelsie Giles. Wcześniej wygrała z Hiszpanką Estrellą Sheriff Lopez, Węgierką Katinką Szabo i w ćwierćfinale z Azerką Gultaj Mammadalijewą. W półfinale nie sprostała brązowej medalistce igrzysk w Rio de Janeiro oraz multimedalistce MŚ i ME Rosjance Natalii Kuziutinie, z którą wcześniej przegrała też m.in. w pierwszej edycji igrzysk europejskich w 2015 roku, ale na wcześniejszym etapie zmagań. "Jestem zadowolona z każdej walki na turnieju w Mińsku. Dałam z siebie wszystko, nie mam sobie nic do zarzucenia. Startowała cała czołówka, miejsce w czołowej piątce ME to dobry wynik, choć medal był taaak blisko. Tym bardziej, że walkę o trzecie miejsce wygrywałam, potem zaryzykowałam i zostałam skontrowana. Trochę żałuję, że nie obrałam innej taktyki, ale taki jest sport" - tłumaczyła. Jak przyznała, do Mińska jechała bez większych oczekiwań. "Byłam trochę niepewna formy z racji małego urazu, który spowodował tygodniową przerwę w treningach. W efekcie przygotowania nie do końca były takie, jak powinny, ale wydaje mi się, że właśnie dzięki temu, że trochę odpoczęłam, pobyłam z rodziną, chłopakiem i nie robiłam sobie wielkich nadziei, to pojechałam na większym luzie i stąd wyszedł dobry występ" - oceniła. Jej zdaniem bardziej szkoda porażki decydującej o medalu. "Półfinał przegrałam w ostatniej sekundzie, w kontrowersyjnej sytuacji, ale Rosjanka to bardzo utytułowana zawodniczka, można powiedzieć, że porażka z nią to żadna ujma" - wskazała. Zaznaczyła, że otoczka imprezy odbiegała od "normalnych" mistrzostw Europy. "Była zupełnie inna, przypominała igrzyska olimpijskie czy Uniwersjadę, z racji choćby zamieszkania w wiosce olimpijskiej wspólnie sportowców z różnych dyscyplin. Fajnie też, że wyglądaliśmy jak wielka, zżyta ze sobą drużyna" - dodała. Wszyscy judocy pojechali i wrócili razem, co zwykle się nie zdarza. "Zwykle dla oszczędności zaraz po starcie wracamy do Polski, a tu była możliwość kibicowania kolegom i koleżankom. Ja startowałam w pierwszym dniu, słyszałam doping ekipy i to mi dużo dało. Z drugiej strony, miałam też możliwość obejrzenia pozostałych walk naszych reprezentantów" - podsumowała Perenc. Autor: Piotr Girczys