Po kilkudniowej przerwie spowodowanej chorobą Wróblewska wróciła do treningów i nie ukrywa, że liczy na udany występ w zawodach Pucharu Świata w Warszawie, które rozegrane zostaną w dniach 29 lutego-1 marca. - Patrzyłam na zgłoszenia i trochę zawodniczek z topu ma przyjechać do Warszawy, łącznie z tymi, które już mają kwalifikację olimpijską. Na pewno dla mnie będzie to duże wyzwanie, tym bardziej, że startujemy przed własną publicznością. Poważnie myślę o zajęciu miejsca na podium. Miałam przerwę w treningach z powodu choroby, dlatego też nie pojechałam na Puchar Świata do Bratysławy, ale jestem pozytywnie nastawiona - powiedziała zawodniczka Akademii Judo Poznań. Jeszcze kilka miesięcy temu mogła mieć nadzieję na start w tegorocznych igrzyskach w Tokio. Wprawdzie proces kwalifikacyjny jeszcze się nie zakończył, jednak judoczka nie ukrywa, że nie ma praktycznie szans, by uzyskać awans. Zbyt rzadko startowała w zawodach m.in. Grand Prix, gdzie można zdobyć sporo punktów do rankingu. - Tokio to już sprawa raczej zamknięta. Nie mam już szans na start, w rankingu olimpijskim jestem zbyt nisko. Będą startować jeszcze w zawodach kwalifikacyjnych, jak Grand Prix, ale bardziej po to, żeby obyć się z takimi imprezami. Do tej pory tylko trzy razy startowałam w Grand Prix, a tam właśnie i na zawodach Grand Slam zdobywa się dużo punktów do rankingu olimpijskiego. Realnie patrząc, musiałabym wygrać trzy Grand Slamy, by wystąpić w Tokio. Raczej powoli zaczynam myśleć o kolejnych igrzyskach w Paryżu - tłumaczyła 20-letnia poznanianka, która w tym sezonie będzie celować w podium młodzieżowych mistrzostw Europy. Przed rokiem zadebiutowała w seniorskich mistrzostwach świata w Tokio. Do Japonii pojechała po naukę, ale pierwsza lekcja trwała zaledwie 47 sekund. W inauguracyjnej walce przegrała przez ippon z wicemistrzynią Europy z 2017 roku Niemką Giovanną Scoccimarro. - Jestem osobą, która raczej się nie stresuje, lecz gdy wyszłam na matę i zobaczyłam te kilkanaście tysięcy ludzi na trybunach, to poczułam się sparaliżowana. Rywalki się nie przestraszyłam, choć była ode mnie bardziej doświadczona i utytułowana. Dla mnie sam start na mistrzostwach był dużym wyróżnieniem, bowiem rok temu byłam jeszcze juniorką. Nie miałam nawet kwalifikacji, żeby startować w tej imprezie, ale trener kadry Mirosław Błachnio stwierdził, że mam potencjał. Szkoda, że nie spełniłam jego oczekiwań - opowiadała. Przygodę z judo zaczęła w wieku siedmiu lat. W międzyczasie próbowała swoich sił w pływaniu, tenisie i lekkoatletyce. Całkiem poważnie myślała o uprawianiu w skoku o tyczce. - Trenowałam w Olimpii Poznań skok o tyczce przez dwa i pół roku, ale jednocześnie nie zrezygnowałam z judo. Często biegałam z jednego treningu na drugi. I choć teraz skupiam się tylko na judo, to ta tyczka cały czas mi chodzi wokół głowy. Ale już nie po to, żeby startować na zawodach, a raczej tylko dla siebie chciałbym poskakać. Natomiast, gdy osiągnęłam pierwszy sukces w judo, w 2013 roku zostałam wicemistrzynią Polski młodziczek, wówczas dało mi to do myślenia, że jestem w stanie coś tu osiągnąć. Po sezonie "posuchy", potem już co roku stawałam na podium mistrzostw kraju w różnych kategoriach wiekowych - przypomniała. W 2017 roku w Opolu, jako 18-latka, została niespodziewanie mistrzynią Polski. - Czułam się wtedy bardzo dobrze, na tyle, że w trakcie zawodów zaczęłam myśleć o podium. Ale w życiu nie myślałam, że mogę zdobyć złoty medal. Na pewno było to spore zaskoczenie. Roku temu nie udało mi się wygrać, a zrobiłam to będąc dwa lata młodsza - wspomniała. Przed rokiem zaliczyła tygodniowe szkolenie wojskowe w Koszalinie, co upoważniło ją do startu w światowych igrzyskach wojskowych w chińskim Wuhan. W Azji wywalczyła brązowy medal i poważnie myśli, żeby w przyszłości związać się z wojskiem. Obecnie jest studentką pierwszego roku Wyższej Szkoły Bankowej na kierunku prawo w biznesie. - Myślę poważnie, by po skończeniu tego kierunku, udać się na studia oficerskie - przyznała. Radosław Miśkiewicz, trener judoczki i jednocześnie prezes istniejącej od 2009 roku Akademii Judo nie ukrywa, że Wróblewska jest wizytówką poznańskiego klubu. - Eliza od początku była bardzo sprawna i z łatwością wygrywała zawody. Ma świetne warunki fizyczne i jest jeszcze młodą zawodniczką. Jeszcze dużo przed nią, ale uważam, że medal na igrzyskach w Paryżu jest jak najbardziej realny - ocenił Miśkiewicz. Autor: Marcin Pawlicki