- Po losowaniu miałyśmy dobre przeczucia i gdy rozmawiałyśmy w pokoju z Karoliną Tałach (63 kg) wierzyłyśmy w skuteczną walką o brąz, ale o finale nie marzyłyśmy. Ale tak się złożyło, że Rosjanki wygrały z broniącymi tytułu Francuzkami i podniosło to morale naszej drużyny - powiedziała Karolina Pieńkowska (52 kg). W 1/8 finału polskie zawodniczki wygrały z Algierią 5:0, zaś w ćwierćfinale pokonały Niemki 3:2. - Bardzo chciałyśmy zrewanżować się Niemkom za ubiegłoroczną porażkę w meczu o brąz MŚ w Czelabińsku i to się udało. A zwycięstwo Rosjanek nad Francuzkami, pozwoliło nam myśleć o finale. W ogóle losowanie uważam za raczej ciężkie, bowiem zespoły Niemiec i Francji zdobywają medale na większości imprez drużynowych - stwierdziła Agata Ozdoba (63 kg). Półfinałowymi rywalkami "Biało-czerwonych" były Rosjanki, z którymi podopieczne trenerki Anety Szczepańskiej wygrały w 2014 roku w mistrzostwach Europy i świata. W tym sezonie w ME w Baku górą były rywalki (3:2), ale Polki wystąpiły w niepełnym, czteroosobowym składzie. - Czułam, że wygramy z Rosjankami, a gdy jeszcze pokonałam w pierwszej walce Ryżową, to już nie miałam żadnych wątpliwości - dodała Pieńkowska, która zajmuje 75. miejsce w rankingu światowym; Julia Ryżowa jest 14. W finale polska drużyna uległa znakomitym Japonkom 0:5. Najbliższa zdobycia punktu była Katarzyna Kłys (70 kg), która tylko jedną karą shido uległa Chizuru Arai. - Przede wszystkim muszę uwierzyć, że mogę pokonywać takie judoczki, jak indywidualna mistrzyni globu Misato Nakamura. Po drugie poprawić walkę uchwyt, bo nie radziłam sobie z tym elementem w finale - przyznała zawodniczka rywalizująca w wadze 52 kg. Oprócz Pieńkowskiej, Tałach, Ozdoby i Kłys, wicemistrzyniami świata w stolicy Kazachstanu zostały Arleta Podolak (57 kg), Anna Borowska (63 kg), Daria Pogorzelec i Katarzyna Furmanek (+70 kg). Po raz pierwszy od 2002 roku oba złote medale w rywalizacji zespołowej wywalczyli judocy z Japonii.