Doda to postać doskonale znana wszystkim Polakom. Nie tylko ze względu na sukcesy w branży muzycznej, ale również na bogate życie miłosne. Artystka w przeszłości była żoną byłego golkipera piłkarskiej reprezentacji Radosława Majdana, a nie tak dawno temu związana była z Dariuszem Pachutem. Oba te związki nie przetrwały jednak próby czasu. Jak na gwiazdę polskiej estrady przystało Doda aktywnie działa w mediach społecznościowych, a jej konta w sieci obserwują miliony fanów nie tylko z Polski, ale i z całego świata. Nie wszystkie aktywności w social mediach 40-latki podobają się jednak internautom. Po publikacji jednego nagrania na TikToku artystka nieoczekiwanie znalazła się w ogniu krytyki. Z czasem sytuacja wymknęła się spod kontroli i zaczęła ona dostawać... życzenia śmierci. Majdan nie wahał się ani chwili. Ujawnił prawdę o Jakubie Rzeźniczaku Doda otrzymuje groźby. Wszystko przez jeden filmik na TikToku Chodzi o cover utworu "Dom nad wodą" Pezeta. Wcześniej Wanessa Adamska - znana również jako Wani - udostępniła w sieci swoją wersję hitu polskiego rapera, która stała się hitem na TikToku. Wielu użytkowników tej aplikacji zdecydowało się pójść w ślady młodej piosenkarki i zmierzyć się z utworem, wśród nich znalazła się także Doda. Z początku artystka dostawała wiele pozytywnych komentarzy, jednak z czasem odzet zaczął stawać się coraz bardziej przejmujący. W pewnym momencie pod postem celebrytki zaczęły pojawiać się groźby i życzenia śmierci. Wszystko przez to, że - zdaniem internautów - Rabczewska chciała "ukraść pięć minut" Wani. "Zajeb***ś Wani cover. Powinnaś ponieść najgorszą karę", "Zdychaj", "Zepsuła totalnie tę piosenkę swoją kombinacją. Trzeba ją zutylizować", "Wykon Wani jest jedyny i niepowtarzalny. Kobieto ty już masz swoją sławę, nie odbieraj jej młodym artystom" - można przeczytać w komentarzach pod filmikiem Dody na TikToku. Po stronie Rabczewskiej stanął Pezet, który przypomniał fanom, że Doda jedynie podzieliła się swoją interpretacją utworu i nie zrobiła nic złego. "Dajcie już spokój Dorocie. Niczego to nie zabiera Wani. Jak widzicie, nagraliśmy sobie wersję z Wani i Kroolikiem. Doda też zrobiła bardzo ładny cover i ja nie mam z tym żadnego problemu. Po prostu spodobał jej się numer, więc zrobiła własną wersję, przecież nie tylko ona" - przezakał w mediach społecznościowych. Zawistne komentarze jednak nie ustały. Sytuacją, w jakiej znalazła się gwiazda polskiej muzyki, zaniepokojeni są jej bliscy. Obawiają się oni bowiem, że całe to zamieszanie może źle się skończyć. "Doda codziennie dostaje po kilkadziesiąt takich wiadomości. Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe! Dużo osób nagrało tę piosenkę, bo była w trendzie. Wani nie robiła z tego powodu problemu, a tym bardziej Pezet, który jest zadowolony z wykonania Dody. Nie szukajmy na siłę problemu, gdzie go nie ma" - przekazał w rozmowie z portalem Świat Gwiazd Michał, współpracownik Dody. Marina Łuczenko-Szczęsna już tego nie ukrywa. Takie wyznanie kilka miesięcy po narodzinach córki