W piątkowy wieczór około godziny 18.28 czasu polskiego (20.28 czasu lokalnego) w rosyjskich mediach pojawiły się pierwsze doniesienia o strzelaninie w sali koncertowej Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą. Osoby, które przybyły tego dnia na koncert zespołu Piknik, zaatakowane zostały przez kilku zamaskowanych, uzbrojonych w karabiny maszynowe mężczyzn. Zaledwie kilka godzin później agencja Reutera przekazała, że do zamachu przyznało się Państwo Islamskie. Nie wszyscy Rosjanie chcieli w to jednak uwierzyć, twierdząc, że ISIS nie opublikowało żadnych dowodów potwierdzających, że ich członkowie brali czynny udział w strzelaninie. Członkowie salafickiej organizacji terrorystycznej opublikowali więc w sieci dowody i przekazali w oświadczeniu, że atak ten był wycelowany w zgromadzenie chrześcijan. Po tej informacji głos zabrał sam Władimir Putin, który o współpracę z zamachowcami oskarżył... Ukrainę. "Dziesiątki spokojnych, niewinnych ludzi padły ofiarami krwawego i barbarzyńskiego aktu terrorystycznego. Lekarze walczą za życie ofiar, tych, którzy są teraz w ciężkim stanie. Jestem pewien, że zrobią wszystko, co możliwe, a nawet niemożliwe, aby ocalić życie i zdrowie wszystkich rannych" - przekazał w sobotnim przemówieniu do swoich rodaków obecny prezydent Rosji. Żona Macieja Rybusa zabrała głos po ataku terrorystycznym pod Moskwą Zgodnie z najnowszymi informacjami (stan na godz. 12.00, 24 marca) liczba ofiar po tym bestialskim ataku wzrosła już do 133. Wobec tragedii, jaka spotkała zebranych tego wieczoru w sali koncertowej Crocus City Hall ludzi obojętnie nie przeszła Lana Rybus, żona byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej, a obecnie zawodnika Rubina Kazań, Macieja Rybusa. Kobieta zamieściła w mediach społecznościowych wymowny wpis. Maciej Rybus i Lana Baimatowa w marcu 2018 roku stanęli na ślubnym kobiercu, gdzie powiedzieli sobie sakramentalne "tak". Małżonkowie od tamtej pory doczekali się dwójki potomstwa - synów Roberta i Adriana. Chłopcy urodzili się z Moskwie i tam też chodzą do przedszkola. Po wybuchu wojny w Ukrainie były reprezentant Polski w przeciwieństwie do innych piłkarzy z naszego kraju nie zdecydował się na powrót do ojczyzny. Jego wybór tłumaczył wówczas jego agent, Mariusz Piekarski, w rozmowie z dziennikarzami Przeglądu Sportowego. "Co on ma teraz zrobić? Przyjechać z nimi do Polski, wiedząc, jakie jest nastawienie do Rosjan? Czy mógłby mieć pewność, że będą bezpieczni, jeśli ktoś usłyszy, w jakim języku mówią? W Moskwie urodziło się dwóch jego synów, mają rosyjskie paszporty, cała rodzina Lany mieszka w Rosji" - stwierdził. MKOl zażądał bojkotu. Rosjanie oburzeni. "Pogwałcenie rezolucji ONZ"