Piotr Kraśko i jego małżonka Karolina Ferenstein-Kraśko są małżeństwem od 2008 roku. Para poznała się 20 lat temu, gdy znana ze swojej pasji do jeździectwa celebrytka udzieliła dziennikarzowi pierwszej lekcji jazdy konnej. Co ciekawe miało to miejsce w stadninie w mazurskim Gałkowie, która teraz wraz z luksusową posiadłością należy do państwa Kraśków. Gwiazdor TVN i jego żona doczekali się trójki dzieci, dwóch synów: Konstantego (ur. 2007) i Aleksandra (ur. 2009) oraz córki Laury (ur. 2016). Żona prezentera "Faktów" jest osobą bardzo rodzinną i stara się każdą wolną chwilę poświęcać swoim pociechom i mężowi. Nie jest jednak łatwo znaleźć wolny czas. Kobieta bowiem od lat z sukcesami realizuje się w jeździectwie. Nigdy nie ukrywała tego, że miłością do koni zaraził ją dziadek, Ludwik Ferenstein. Niespodziewane wieści z domu Kraśków. Żona Karolina znienacka ogłosiła Jakiś czas temu 47-latka postanowiła spróbować swych sił w zawodach jeździeckich, na których odniosła ogromny sukces. Jak sama przyznała, kompletnie się tego nie spodziewała. "Aaaa … udało się zdobyliśmy wczoraj z Daimondem Z Vice Mistrzostwo W&M. Przyznam się, że takiego planu nie miałam pojechałam te Mistrzostwa z ciekawości jak ja i Daimond poradzimy sobie z wysokością, trudnością techniczną parkurów i stresem związanym z takimi zawodami. Jechałam bez żadnego obciążenia i oczekiwań tak dla frajdy" - ogłosiła uradowana Karolina. Żona Kraśki nagle wyjawiła. Jest tak, jak ludzie myśleli Piotr Kraśko i jego żona od lat dzielą życie na Warszawę, gdzie czekają na nich zawodowe obowiązki i luksusową posiadłość na Mazurach, gdzie odpoczywają w gronie rodziny. To właśnie w ich mazurskiej oazie Karolina zbiera siły po różnych wydarzeniach i przyjęciach, które organizuje dla warszawskiej śmietanki we wspomnianej stadninie. "Lubię zgiełk miasta, który często mnie też nakręca, ale naprawdę dużo się dzieje właśnie na Mazurach, w mojej stadninie. Tam natura bywa totalnie zaskakująca i wszelkie sielankowe obrazki, które ludzie widzą to nic. Tam jest prawdziwe życie i to rzeczywiście daje mi siłę, chęć do działania i misję, którą mam w sobie do przekazania innym" - opowiadała w ostatnim wywiadzie Plejadzie Karolina Ferenstein-Kraśko. Zabawne jest to, że mazurskie włości Kraśków ze względu na organizowane tam wydarzenia doczekały się nawet miana “polskiego Ascot”. Żona gwiazdora TVN z poczuciem humoru i dystansem podchodzi do tego określenia. "Myślę, że to jest trochę żart. Rzeczywiście moda przy koniach była od tysiącleci. Ja zapamiętałam taką wizję jeździectwa z opowieści mojego dziadka. Były tam kapelusze, rękawiczniki, piękne kreacje. To był moment dla każdego jeźdźca, sportowca, dla którego życie na co dzień jest naprawdę bardzo ciężkie, żeby świętować. Zawsze, jak rozmawiałam z moją rodziną, z moim dziadkiem, mówiliśmy: "Tak ciężko, jak na co dzień pracujemy, z takim rozmachem i fantazją świętujemy nasze święto, jakim są zawody jeździeckie"" - podsumowała celebrytka. Zobacz też: Niespodziewany "cios "w Małgorzatę Rozenek-Majdan. Ludzie przestali się hamować, ostre komentarze Wojciech Szczęsny brutalnie szczery. Zderzył się ze ścianą. "To naprawdę boli"