Żona Kamila Stocha znienacka ogłasza. Tego nie przewidziała. "Oddałam serce"
Żona naszego skoczka narciarskiego Kamila Stocha - Ewa Bilan-Stoch podzieliła się ze swoimi fanami w mediach społecznościowych wyjątkowym wyznaniem. W ostatnich dniach udało jej się bowiem spełnić swoje wielkie marzenie, czego jakiś czas temu zapewne jeszcze nie mogła przewidzieć. "Oddałam serce" - rozpoczęła swój wpis w sieci znana fotografka.

Pasja do fotografii Ewy Bilan-Stoch to żadna tajemnica. Ukochana naszego trzykrotnego mistrza olimpijskiego częścią efektów swojej pracy dzieli się w mediach społecznościowych, gdzie publikowała między innymi serię portretów skoczków narciarskich z całego świata oraz kadry przedstawiające żołnierzy walczących na ukraińskim froncie.
Tym razem zamieściła w mediach społecznościowych inne, zupełnie wyjątkowe zdjęcie, chwaląc się przy tym swoim wielkim marzeniem, które w ostatnich dniach udało jej się spełnić.
...a Chopinowi oddałam serce. Pierwsze zdjęcie to autoportret, jaki wykonałam do mojej wystawy dyplomowej w 2011 roku. Na kolejnych fotografiach spełnia się jedno z moich największych marzeń...
A na kolejnych kadrach przedstawiła ujęcia ze swojej wizyty na tegorocznym XIX Konkursie Chopinowskim, którego koncerty gościła sala Filharmonii Narodowej. W tym wyjątkowym wydarzeniu i pięknej dla niej chwili towarzyszył jej mąż - Kamil Stoch, który miał nawet okazję uścisnąć dłoń tegorocznemu laureatowi głównej nagrody - Ericowi Lu.
Ewa Bilan-Stoch i Kamil Stoch na Konkursie Chopinowskim. Analogia do skoków narciarskich
Podsumowując rezultaty Konkursu Chopinowskiego, Ewa Bilan-Stoch posłużyła się analogią do... skoków narciarskich.
- Wyniki? Trochę jak w Turnieju Czterech Skoczni. Można wygrać ostatni konkurs i nie wejść na podium. Można też skakać bez ani jednego zwycięstwa, a zgarnąć Złotego Orła za solidną formę. Mówi się, że skoki narciarskie są nieprzewidywalne i bywają loteryjne. Gdyby realia Konkursu Chopinowskiego przenieść na skocznię, o wynikach zdecydowałyby noty sędziowskie, które nawet w skokach, mimo jasnych przepisów, bywają subiektywne. Tak więc największymi wygranymi konkursu są... słuchacze - napisała.
I na koniec dodała:
Mówicie głośno o swoich marzeniach, nigdy nie wiadomo kto wokół was pomoże je spełnić
Swoją obecnością na Konkursie Chopinowskim pochwalił się także sam Kamil Stoch, który również nie omieszkał nawiązać przy okazji do swojego fachu. - Nie samym sportem człowiek żyje, ale... Śledząc 19. Konkurs Chopinowski przez ostatnie trzy tygodnie, analogie do sportu widziałem na każdym kroku. Mimo, że na fortepianie zagrałbym jedynie "Wlazł kotek na płotek" (jednym placem), to uczestnicy są dla mnie ogromną Inspiracją i dali mi wiele emocji. Podziwiać ich mistrzostwo to prawdziwy zaszczyt - napisał.













