Polscy siatkarze idą przez igrzyska olimpijskie jak burza. Mecz półfinałowy z USA przesądzi o dalszym losie Polaków na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. To z pewnością niezwykle stresująca sytuacja dla naszych reprezentantów, a przede wszystkim dla kapitana drużyny Bartosza Kurka. Polscy siatkarze w półfinale. Bartosz Kurek może liczyć na wsparcie żony Na szczęście sportowiec może liczyć na wsparcie żony Anny, która wybrała się wraz z nim do Paryża, by wszystkiemu przyglądać się na miejscu. Kobieta postanowiła, że będzie relacjonować swój pobyt w stolicy Francji, pokazując m.in. nagrania zza kulis olimpijskich wydarzeń. Dzięki temu jej social media mocno się rozkręciły, a obserwatorzy zaczęli zasypywać ją licznymi pytaniami. W przerwie między kibicowaniem naszym reprezentantom i zwiedzaniem Paryża, Anna znalazł czas, by zaspokoić ciekawość martwiących się o nią internautów. Na jednej z relacji znad Sekwany żona Bartosza Kurka pokazała nagranie, na którym widać policjantów na ulicach. Ponoć to zaniepokoiło niektórych jej obserwatorów. Kobieta uznała, że czas zabrać głos w sprawie bezpieczeństwa w mieście i tego, jak spisali się organizatorzy tej sportowej imprezy. Anna Kurek nadała komunikat z Paryża. Postawiła sprawę jasno "Odnośnie bezpieczeństwa i tego, że bujam się sama po mieście i czy się nie boję. Czuję się bezpiecznie, na każdym rogu jest policja. Paryż wiedział, czego się spodziewać, dobrze się przygotowali" - zakomunikowała Anna Kurek. Dodała jednak szybko, że oczywiście zachowuje czujność i przede wszystkim nie jeździ w odleglejsze rejony miasta. "Gdybym się bała, to spędziłabym tydzień w pokoju, wychodząc tylko na halę. Poza tym jestem w samym centrum i raczej nie zapuszczam się w dalsze dzielnice" - przekazała żona Bartosza Kurka prosto z Paryża. W kwestii bezpieczeństwa w stolicy Francji wcześniej zdążyła się wypowiedzieć też chociażby polska sprinterka Ewa Swoboda. Ta jednak nieco mniej entuzjastycznie podchodziła do tematu i wyznała swoim fanom, że sama aktualnie boi się zwiedzać miasto. "Nie uważam, żeby to było dobre miejsce, żeby dziewczyny same chodziły po Paryżu" - stwierdziła olimpijka.