Michael Ameyaw w reprezentacji Polski? W sieci zawrzało Każdemu, kto śledzi Ekstraklasę od co najmniej kilku lat, nazwisko Michaela Ameyawa nie jest obce. Piłkarz od 2021 roku gra na pozycji pomocnika w Piaście Gliwice i regularnie jest wystawiany do pierwszego składu. Wcześniej z kolei przez rok grał w Bytovii Bytów, będąc na wypożyczeniu z Widzewa Łódź. Nic więc dziwnego, że trener Probierz od dawna ma na niego oko. Wedle najnowszych doniesień, Ameyaw już we wrześniu może dostać powołanie od selekcjonera na spotkania ze Szkocją i Chorwacją. Czy faktycznie tak się stanie, przekonamy się już niebawem. Pewne jest jednak, że już teraz jest gorąco wokół tego domniemanego powołania. Kiedy informacja o tym pojawiła się w przestrzeni medialnej, w serwisie X dosłownie zawrzało. Pojawiły się bowiem bardzo nieprzychylne - delikatnie rzecz ujmując - komentarze pod adresem Ameyawa, jak można się domyślać od osób, które nie mają wiedzy na temat prawdziwego pochodzenia piłkarza. Zarzucają mu, że "nie jest Polakiem" Po informacji, że Michael Ameyaw może już wkrótce pojawić się w reprezentacji Polski, wiele sfrustrowanych osób dało upust swoim emocjom w serwisie X. Wśród komentarzy dominowały te, sugerujące, że piłkarz nie jest Polakiem i nie ma prawa grać w reprezentacji Polski. "Co to jest? Reprezentacja Polski? Czy Ekstraklasy? Reprezentacja dla Polaków", "A od kiedy Michael to polskie imię, a Ameyaw polskie nazwisko? Idziemy drogą Francji i Niemiec, a to nie wróży nic dobrego. Trzeba liczyć, że kibice reprezentacji dadzą opór temu szaleństwu" - czytamy. Jak łatwo zauważyć, nikt z krytykantów nie zadał sobie nawet trudu, by sprawdzić prawdziwe pochodzenie piłkarza, a powyższe wywody zostały oparte jedynie na wyglądzie i obco brzmiącym imieniu i nazwisku. Tymczasem Michael Ameyaw nie tylko urodził się i wychował w Polsce, ale ma także matkę Polkę. Ojciec jest Ghańczykiem, ale zamieszkał w naszym kraju już w latach 90. Pojawiły się również sugestie, że Ameyaw nie potrafi mówić po polsku, a tymczasem wystarczy wpisać jego nazwisko choćby w serwisie YouTube, gdzie w kilka sekund można odnaleźć wideo, na którym płynnie posługuje się językiem polskim. Dla przeciwwagi znalazły się także osoby, które stanęły w obronie piłkarza."Piszą to bo wiedzą, że są anonimowi jakby się ich spytać w realu co sądzą to by mówili, że tolerancja itd. Niestety tak działa dziś internet" - pisze jeden z użytkowników X.