Silje Opseth w świecie skoków narciarskich nie jest absolutnie postacią anonimową. To właśnie do Norweżki należy obecny rekord świata w długości skoku narciarskiego wśród pań - podczas ubiegłorocznych zawodów Pucharu Świata w Vikersund reprezentantka gospodarzy oddała skok na 230,5 metra. Oprócz rekordu 25-latka na swoim koncie ma jeszcze trzy medale mistrzostw świata - brąz zdobyty w Seefeld w 2019 roku oraz brąz i srebro wywalczone w Oberstdorfie dwa lata później. W ostatnich miesiącach nic nie szło po myśli utalentowanej skoczkini narciarskiej. Norweżka fatalnie rozpoczęła sezon, zajmując kolejno 23. i 20. miejsce w konkursach indywidualnych w Lillehammer. Po niezbyt udanej inauguracji sezonu 25-latka odpuściła starty w Chinach i do rywalizacji wróciła przed Świętami Bożego Narodzenia podczas weekendu w Engelbergu. Tam też jednak nie zachwyciła - zajęła bowiem dopiero 26. miejsce. Wówczas ponownie zdecydowała się ona na krótką przerwę i na skocznię wróciła podczas zawodów w Sapporo. Niestety, pobyt w Japonii zakończył się dla niej fatalnie. Podczas rywalizacji w Kraju Kwitnącej Wiśni Norweżka zaliczyła bolesny upadek, który zakończył się poważną kontuzją kolana. Jak okazało się na początku lutego, uraz był na tyle fatalny, że zawodniczkę czeka operacja. Wiadomość ta mocno zabolała 25-latkę, która liczyła na szybki powrót do Pucharu Świata. "Nie tak wyobrażałam sobie zakończenie sezonu. (...) Świat trochę mi się zawalił" - żaliła się w rozmowie z ojczystymi mediami. 29 lat, dwa złota igrzysk i koniec. Wielka postać żegna się ze skokami narciarskimi Silje Opseth czeka na operację, a tu takie wyznanie. Opowiedziała o swoich problemach. Kiedyś otwarcie mówiła o tym Maren Lundby Kontuzja kolana to - jak się okazuje - nie jedyny problem, z którym obecnie zmaga się Silje Opseth. W rozmowie dla NRK 25-latka zdobyła się na wstrząsające wyznanie i opowiedziała o swojej walce z demonami, którą toczy już od kilku lat. Zdradziła bowiem, że podobnie jak Maren Lundby, ma ona problemy ze zdrowym podejściem do odżywiania. W całej tej sytuacji nie pomaga fakt, że jako profesjonalna skoczkini narciarska, Opseth stale musi pilnować swojej wagi. "Dla mnie to czasami niesamowicie duży ciężar psychiczny, że ciągle muszę skupiać się na swojej wadze. To mnie pozbawia energii. Czuję się jak prawdziwa nieudacznica i nie czuję się dobrze sama ze sobą" - żaliła się. Od początku swojej kariery Silje Opseth wmawiała sobie, że "jest zbyt ciężka" i "nie ma predyspozycji, aby odnieść sukces" w skokach narciarskich. To właśnie wtedy zaczęły się problemy mentalne zawodniczki. Chciała ona bowiem zrobić wszystko, aby zrzucić rzekomo zbędne kilogramy i wedrzeć się do światowej czołówki. Z czasem jednak okazało się, że wielokrotne próby szybkiej utraty wagi nie były wcale dla Norweżki korzystne. "Ciało rozumie, co się dzieje i nie chce przechodzić przez to samo jeszcze raz. A potem robi się jeszcze trudniej. (...) Kiedy sama wiem, że mam kilka dodatkowych kilogramów, nie jest już tak fajnie czuć, że wszyscy wokół myślą: Ta osoba ma problemy ze swoją wagą, nie powinna jeść więcej niż dwa liście sałaty, jeśli chce znów walczyć o pierwsze miejsce" - przyznała. 25-latka jest wdzięczna, że w tak trudnym czasie może liczyć na wsparcie związku oraz kolegów i koleżanek z kadry. "Martwię się o tych, którzy nie mają takiego wsparcia ze strony zespołu jak ja. Ponieważ byłabym zaskoczona, gdyby nikt inny w naszej społeczności nie miał podobnych myśli (na temat swojej wagi - przyp. red.)" - podsumowała. Kasai napisał historię. I nagle zapowiedział, padł temat mistrzostw świata