Wilfredo Leon nie gryzł się w język. Wyznał to na temat Polski i Polaków
Wilfredo Leon ponad dekadę temu opuścił Kubę i zdecydował się na przeprowadzkę do Polski, gdzie założył rodzinę. Siatkarz reprezentacji Polski z czasem zaczął zauważać różnice kulturowe i zdecydował się na dość dosadne podsumowanie polskiego narodu. Jak wyjawił 31-latek w podcaście Eurosportu, jest coś, czego Polacy mogliby nauczyć się od Kubańczyków.
Wilfredo Leon to obecnie jeden z kluczowych zawodników reprezentacji Polski w piłce siatkowej. Pochodzący z Kuby gwiazdor w lipcu 2019 roku oficjalnie zadebiutował w biało-czerwonych barwach i choć z początku kibice polskiej siatkówki traktowali go raczej z dystansem, z czasem zyskał on ogromną sympatię w naszym kraju.
Do zamieszkania w Polsce Leona skłoniła... miłość. To właśnie w naszym kraju siatkarz znalazł kobietę, która zawróciła mu w głowie i skradła jego serce. Mowa oczywiście o Małgorzacie Gronkowskiej, która od 2016 roku jest małżonką zawodnika klubu Bogdanka LUK Lublin. W ostatnich latach ukochana pomagała mu w nauce języka polskiego i poznawaniu naszej kultury. To właśnie m.in. dzięki niej Wilfredo Leon nie ma już problemów z udzielaniem wywiadów w języku polskim i coraz częściej zauważa różnice pomiędzy Kubą a Polską.
Wilfredo Leon nie ma zamiaru niczego ukrywać. Wskazał różnicę pomiędzy Polakami a Kubańczykami
Siatkarz reprezentacji Polski gościł ostatnio w studiu podcastu Eurosportu, w którym poruszone zostały tematy związane nie tylko z życiem zawodowym, ale również prywatnym. W pewnym momencie padło pytanie o to, co podopieczny Nikoli Grbicia sądzi o polskim narodzie. 31-latek nie wahał się długo nad odpowiedzią.
"Czy coś mnie drażni w Polakach? Nie do końca. Czasami widzę, powiedzmy, kilka niemiłych akcji, ale uważam, że to nie tyczy się tylko Polaków. To się zdarza w każdym miejscu. Czego Polacy mogliby się nauczyć od Kubańczyków? Żeby być bardziej otwartymi. Czasami widzę, że ludzie są zamknięci" - przyznał.
"Na Kubie nie musimy znać ludzi, by zaoferować im pomoc. Różni ludzie, których nie kojarzę na Kubie, mogą nie mieć soli, cukru czy oleju, ale pukają do drzwi i pytają: przepraszam, czy macie troszeczkę? Jak ktoś ma, to daje od razu. A tutaj ciężko iść po każdym domu i pytać o coś. Czasami tutaj ludzie się denerwują, bo muzyka jest za głośno, ale na Karaibach słuchamy głośno muzyki. Pod tym kątem jesteśmy trochę tacy, że... bez muzyki ciężko iść" - dodał.
Siatkarz podkreślił jednak, że są to jedynie "pierwsze spostrzeżenia" i tak naprawdę ciężko mu jest porównać kulturę w Polsce i w jego ojczyźnie. "Tutaj ten temat jest bardzo delikatny. Jeszcze nie ma przyzwyczajenia w kulturze. Byłem trochę tam, jestem trochę tutaj. Jeśli mógłbym zmienić część kultury w Polsce, to zmieniłbym to, by być bardziej otwartym" - podsumował krótko.