Doświadczona Ferrand-Prevot, która po sezonie 2024 pożegna się ze światem MTB, by skupić się na szosowej rywalizacji w trakcie dekoracji nie była w stanie ukryć łez. Trudno się jednak dziwić - sięgnęła po olimpijskie złoto przed własną publicznością, w dodatku w porywającym stylu. Niedługo po starcie odjechała rywalkom i stopniowo powiększała przewagę. Na mecie wyniosła ona ponad trzy minuty. Powiedzieć, że to nokaut, to jak nie powiedzieć nic. Niestety, poważny upadek zaliczyła inna kandydatka do krążka, jej koleżanka z kadry, Loana Lecomte. 32-latka to zawodniczka absolutnie wybitna, mająca w dorobku wiele tytułów mistrzyni świata, zarówno w kolarstwie górskim, jak i na szosie i w przełajach. Trudno więc uwierzyć, że to dla niej... pierwszy olimpijski krążek. Emocje były szczególne, a niepoślednią rolę w trakcie ceremonii dekoracji odegrała... Maja Włoszczowska. Maja Włoszczowska w wyjątkowej roli. Łzy wzruszenia u mistrzyni Nasza dwukrotna medalistka IO (srebra w Pekinie i Rio de Janeiro) po zakończeniu zawodowej kariery wciąż jest żywo zaangażowana w ruch olimpijski. W 2021 roku wybrana została na członkinię Komisji Sportowej przy MKOl. To właśnie Włoszczowska wręczyła Francuzce złoto. Ferrand-Prevot, stojącej na najwyższym stopniu podium trudno było ukryć łzy wzruszenia, a i Włoszczowska była wyraźnie poruszona. Szybko ustąpiły one jednak miejsca euforii. Przy gorącym aplauzie widowni odebrała drugie "francuskie" złoto igrzysk w Paryżu. Pierwszy krążek z najcenniejszego kruszcu wywalczyła drużyna Rugby 7.