Natasa Bokal w środowisku sportów zimowych nie jest wcale postacią drugoplanową. Słowenka przez wiele lat z dumą reprezentowała swój kraj na arenie międzynarodowej i odnosiła przy tym imponujące sukcesy. Bez wątpienia największym z nich był srebrny medal, który zdobyła podczas mistrzostw świata w Saalback w 1991 roku. Uplasowała się wówczas pomiędzy Vreni Schneider i Ingrid Salvenmoser. Ro później przeszła do historii jako pierwsza kobieta, która reprezentowała Słowenię na igrzyskach olimpijskich. W 2015 roku okazało się, że Słowence przyjdzie stoczyć najtrudniejszą batalię w całym jej życiu. Wówczas podczas rutynowych badań zdiagnozowano u niej nowotwór piersi. Narciarka alpejska nie ukrywała, że była to dla niej niezwykle szokująca i bolesna wiadomość. Jak opowiadała wówczas mediom, miała nadzieję, że sportowe życie pomoże jej uniknąć poważniejszych problemów zdrowotnych. Sportsmenka szybko zaczęła leczenie i ostatecznie pokonała raka. Jej szczęście nie trwało jednak długo. W grudniu 2024 roku wicemistrzyni świata z 1991 roku pojawiła się w telewizji z łysą głową, a wkrótce potem z bólem ogłosiła, że ponownie zdiagnozowano u niej nowotwór - tym razem jest to rak jelita grubego. Adam Małysz spotkał się z Thurnbichlerem. Kompletna zmiana. Prezes ujawnia wydarzenia zza kulis Po kilku miesiącach narciarka alpejska zdecydowała się opowiedzieć o swojej chorobie światu. W rozmowie z portalem Siol.net ujawniła, że o nowotworze dowiedziała się ponad rok wcześniej, w grudniu 2023 roku. Pierwsze oznaki choroby zauważyła jednak w listopadzie. Wówczas wracała ona z Austrii do Słowenii, a gdy dotarła do domu, zauważyła krwawienie. I w tym przypadku szybko rozpoczęła ona leczenie, które mocno różni się od tego, które przechodziła kilka lat temu. Tym razem bowiem straciła włosy, przez co mocno zmienił się jej wygląd. "Kiedy pierwszy raz zachorowałam na raka, poddałam się chemioterapii, która spowodowała, że nie wypadły mi włosy. Za drugim razem lekarz od razu powiedział mi, że tym razem wypadną mi włosy, ale nie miałam z tym większych problemów. Zawsze miałam krótkie włosy, oczywiście teraz chciałabym je mieć, ale tak po prostu jest. Wtedy jeden z moich kolegów powiedział mi, że prawdopodobnie nie będę musiała tak chodzić po świecie, więc podjęłam decyzję i zapytałam lekarkę, czy mogłaby mi wystawić dokument, który umożliwiłby mi otrzymanie peruki "na receptę", ale nigdy z tego papieru nie skorzystałam. Nie nosiłabym długich włosów, a w przypadku krótkiej peruki od razu widać, że włosy nie są twoje, a poza tym latem jest gorąco, itd. (...) W końcu nie ma to znaczenia, jeśli komuś się nie podoba, powinien po prostu odejść" - stwierdziła. 57-latka jest obecnie w trakcie leczenia, które mocno wpływa na jej codzienne życie. Mimo wszystko sportsmenka nie poddaje się. "Przechodzę chemioterapię co trzy tygodnie. Znoszę to wszystko całkiem dobrze, możesz zauważyć, że jeśli pójdę gdzieś zaraz po chemioterapii, to szybciej się męczę, ale poza tym przez większość czasu czuję się dobrze. (...) Próbuję żyć dalej, zachowywać się normalnie. W żadnym momencie nie zamknęłam się przed światem. Nie jestem osobą, która zamyka się w czterech ścianach i czeka na to, co się stanie. Zawsze próbuję znaleźć rozwiązania i iść dalej" - oznajmiła. Nowe informacje ws. mistrzyni świata. Jest gorzej niż podejrzewano