Rozenek zaczęła mówić najpierw o tym, że niewiele jest w stanie ją ruszyć lub obrazić w przestrzeni publicznej. Nie ukrywała jednak, że inaczej sprawa wygląda w jej domu, gdzie chodzi o osoby, na których jej zależy. Później wyjaśniła, dlaczego ma taką "grubą skórę". Trwała burza po słowach Chodakowskiej i nagle taka wypowiedź. "Znam Wasz ból" Małgorzata Rozenek w podcaście Doroty Wellman Dorota Wellman wspólnie z synem, Jakubem, stworzyła podcast "WELLcome to popkultura", w którym spotykają się z gośćmi na dłuższe wywiady i rozmawiają z nimi na tematy związane z ich karierą i działaniami zawodowymi. Jedną z gościń okazała się ostatnio Małgorzata Rozenek-Majdan. Od razu padło pytanie związane z jej wykształceniem prawniczym, a także pytanie o to, czy właśnie ze względu na dokonania i doświadczenie, nie obraża jej to, że ktoś nazywa ją influencerką. Rozenek od razu podkreśliła, że w ogóle się nie obraża w przestrzeni publicznej. Małgorzata Rozenek opowiedziała o traumie "Mnie niewiele rzeczy obraża, dlatego że wbrew pozorom nie biorę wszystkiego do siebie (...) To jest kwestia treningu, który przeszłam w szkole baletowej na młodym umyśle. Jak masz dziesięć lat i wchodzisz do szkoły baletowej, codziennie słyszysz, że wszystko robisz źle, wszystko robisz fatalnie, ale nawiązujesz pewien rodzaj relacji, którą można określić syndromem sztokholmskim ze swoimi nauczycielami i chcesz zasłużyć na ich akceptację, (...) ale uczysz się być niezależny od tej opinii to uodparniasz się po prostu" - mówiła Małgorzata Rozenek. Była 2:23, gdy żona Wrony przekazała z domu komunikat. Nawet się nie łudziła Ostatecznie Rozenek poradziła sobie ze złymi wspomnieniami i podkreśliła, że "wypłaszczenie" uczuć w życiu zawodowym sprawiło, że niewiele ją w nim dotyka jako człowieka, więc nie może jej też złamać. Inaczej jest ze sprawami prywatnymi, które, jak przyznała gwiazda, potrafią zaboleć ją do głębi.