"EFEKT WOW W 50 DNI! Co Ty na to? (…) Muszę to powiedzieć głośno! MAM DOŚĆ: lenistwa przemycanego pod płaszczykiem akceptacji, demonizowania piękna, demonizowania dbania o siebie, świadomej i mądrej pracy nad ciałem, chodzenia na palcach wokół hasła body positivity, które dziś dla wielu stało się po prostu wymówką do tego, żeby się poddać" - pisała jeszcze niedawno Ewa Chodakowska. Po tych słowach spadły na nią gromy. Była 2:23, gdy żona Wrony przekazała z domu komunikat. Nawet się nie łudziła Ewa Chodakowska zaczęła się tłumaczyć Chodakowska dyskutowała później jeszcze ze swoimi krytyczkami, starając się zdjąć z siebie odium, jakie spadło na nią po głośnym poście reklamowym. Potem dolała jeszcze oliwy do ognia, pisząc, że na co dzień nie gotuje i korzysta z cateringów dietetycznych, bo "żyje po swojemu". To sprawiło, że kolejne osoby zaczęły wytykać jej uprzywilejowanie w myśleniu. Celebrytka postanowiła odpowiedzieć na te zarzuty. "Ewka! Ty jesteś uprzywilejowana! Nie znasz polskich kobiet! Nie masz pojęcia o ich codzienności. Hmm... Jestem uprzywilejowana. Owszem. Nie gotuję. Nie zajmuje się domem. Nie mam dzieci. Mam rodzinę, o którą dbam. Mam męża. Mam pracę. Praca - moja miłość (nie trzeba mnie żałować)" - pisała. Ewa Chodakowska broni się przed krytyką Trenerka fitness podkreśliła, że nie chodzi jej wcale o to, by inne kobiety zachowywały się tak, jak ona. Dodawała, że gdyby była na miejscu wielu innych kobiet, mogłaby nie dać sobie rady. Przekonywała później, że ma jednak "wiele dowodów na to, że jest to możliwe". Córka Adama Małysza rzadko pokazuje męża. Teraz zrobiła wyjątek, powód był jeden "Co robię w pracy? Każdy dzień jest inny, każdy! Tu nie ma rutyny, nie ma mowy o stałym planie dnia, ale każdy dzień ma jeden wspólny mianownik! Codziennie rozmawiam z wami. Odpowiadam na wiadomości. Wspieram. Motywuję. Radzę. Jestem z Wami w stałym kontakcie. (...) Znam Wasze troski. Znam Wasz ból. Znam Wasze problemy. Znam Wasze zmęczenie" - podkreśliła Chodakowska.