Choć miał zaledwie 15 lat, Khai Cowle uchodził za jeden z największych talentów w Australii. Młody surfer każdą wolną chwilę spędzał na treningach, wyjątkiem nie był dla niego nawet okres świąteczno-noworoczny. Na kilka dni przed końcem roku nastoletni sportowiec wybrał się ze swoim ojcem na wybrzeże, aby odbyć ostatni w 2023 roku trening. Nikt jednak nie mógł się spodziewać, jak tragiczne skończy się ta sesja. 28 grudnia na wybrzeżu Ethel Beach niedaleko Adelajdy doszło do prawdziwej tragedii. Podczas treningu w wodzie 15-letni Khai Cowle został zaatakowany przez żarłacza białego. Jeden z najbardziej niebezpiecznych gatunków ryb szczęstnoszkieletowych z rodziny lamnowatych odgryzł nogę utalentowanego surfera. Choć nastolatek błyskawicznie wyciągnięty został na brzeg przez przebywających w pobliżu ludzi i udzielono mu pomocy, jego życia nie dało się już uratować. Amerykanie kusili go ofertami, jednak wybrał Polskę. Teraz zdradza powód Nie żyje Khai Cowle. 15-letni surfer został zaatakowany przez rekina W rozmowie z australijskimi mediami zdarzenie to opisał jeden ze świadków. "Miejscowy mężczyzna wskoczył na deskę i ruszył w jego stronę. Rekin okrążał ich, gdy chłopiec był wyciągany z wody. Było dużo krwi. Kiedy sprowadził go na brzeg, było już za późno" - zrelacjonował w rozmowie z portalem "Adelaide Advertiser". Pamięć zmarłego sportowca uczcił klub, w którym 15-latek trenował na co dzień, Seaview Road Board Riders. Przedstawiciele zespołu w oficjalnym oświadczeniu przekazali, że Cowle pochodził z rodziny o dużych tradycjach surfingowych, a w przeszłości trenowany był m.in. przez ojca i dziadka. Dziadek Khaia Cowle'a w rozmowie z "Adelaide Advertiser" o zmarłym wnuku wypowiedział się w samych superlatywach. "Zawsze sprawiał, że inni się uśmiechali. Korzystał z życia, jak tylko potrafił. Nie marnował żadnej sekundy. Był bardzo odważny, ponieważ surfował na większych falach niż ja, czy jego ojciec" - przyznał. Dziennikarzom "Nine News" przekazał natomiast, że jego bliscy są wstrząśnięci tragedią, jaka spotkała ich rodzinę. "Tak bardzo cierpię... Jesteśmy niezwykle zranieni. Wciąż mam nadzieję, że przejdzie przez drzwi naszego domu. Jesteśmy bardzo zżytą, silną rodziną, dlatego wierzę, że uda nam się dojść do siebie" - oznajmił. Duda uniknie kary. Rosjanin wstawił się za nim po aferze. "Nie obrażać narodu polskiego"